Gazeta Polska: Oni obawiają się Karola Nawrockiego. Atak metodami rosyjskimi nie był przypadkowy Czytaj więcej!

Jak Unia Europejska padła ofiarą Nowaka. GPC: Środki Ukrawtodoru pochodziły z unijnych programów

To nie żaden polityczny spisek doprowadził do postawienia byłemu politykowi PO zarzutów przyjęcia wielomilionowych łapówek, ale dowody zgromadzone przez polsko-ukraiński zespół śledczych, koordynowany przez unijną agendę i działający na podstawie unijnych przepisów - czytamy dziś w "Gazecie Polskiej Codziennie".

Sławomir Nowak
Sławomir Nowak
Tomasz Hamrat/ Gazeta Polska

Piotr Nisztor w artykule "GPC" ocenia, że "to niewątpliwie jedna z najciekawszych spraw ostatnich lat".

"Jak w soczewce bowiem skupia w sobie wielkie pieniądze, międzynarodową politykę, znane nazwiska, zakulisowe walki o władzę i tajne operacje służb specjalnych. Gdyby na tej kanwie nakręcić film, to mógłby on się okazać kasowym przebojem nie tylko w Polsce, lecz także za granicą. Trzymające w napięciu thrillery polityczne opatrzone metką +ta historia wydarzyła się naprawdę+ sprzedają się bowiem coraz lepiej. Jednak do ewentualnego pierwszego filmowego klapsa jeszcze bardzo daleka droga, tym bardziej że sprawa Sławomira Nowaka, byłego prominentnego polityka Platformy Obywatelskiej, nie weszła jeszcze nawet w fazę kulminacyjną, czyli sądowego procesu"

- wskazuje.

W artykule przypomniano, że "Nowak prezesem Ukrawtodoru, ukraińskiej agencji budującej drogi (to odpowiednik polskiej Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad), został w październiku 2016 r.".

"Wówczas też z automatu otrzymał status urzędnika państwowego (to bardzo ważne dla całej sprawy). Stanowiska na Ukrainie nigdy by pewnie nie objął, gdyby nie jego polityczny patron Donald Tusk. W tym czasie były premier od grudnia 2014 r. zajmował fotel przewodniczącego Rady Europejskiej, czyli był nieformalnym prezydentem Unii Europejskiej. Był więc niewątpliwie bardzo wpływową osobą na całym Starym Kontynencie. To nie tajemnica, że Unii Europejskiej od lat zależało na ukróceniu na Ukrainie korupcji. Zresztą władze tego kraju, aby pokazać, że starają się walczyć z procederem łapówkarstwa, zdecydowały się powołać Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU), opierając się przy jego tworzeniu na rozwiązaniach i doświadczeniach polskiego CBA. Zresztą polskie Biuro pod kierownictwem Pawła Wojtunika szkoliło tamtejszych funkcjonariuszy"

- wskazano.

Miał wprowadzić wysokie standardy

"GPC" podaje, że "Nowak, jako człowiek z zewnątrz, mający pełne poparcie UE, miał wprowadzić na Ukrainie wysokie standardy, pomagając tym samym wyplenić korupcję". "Jako europejski +nadzorca+ zarządzał wielomilionowymi unijnymi środkami przeznaczanymi na budowę i modernizację tamtejszych dróg. Miał być swego rodzaju szeryfem pilnującym, aby nie dochodziło do kradzieży i defraudacji. Jednak były minister PO–PSL nie stanął na wysokości zadania. Nie tylko miał ulec pokusie łatwego wzbogacenia się, dostosowując do niechlubnych ukraińskich standardów, ale wręcz zbudować cały system mający zamaskować nielegalny proceder. Świadczyć o tym mają materiały zebrane wspólnie przez CBA i właśnie NABU" - pisze Nisztor w "GPC".

Przypomina, że "siły obydwu służb zostały połączone w listopadzie 2019 r., dziewięć miesięcy przed zatrzymaniem Nowaka". "To wtedy powstał specjalny polsko-ukraiński zespół, który działa jako Joint Investigation Team (JIT). Ramy jego funkcjonowania są dokładnie określone. Opierają się na wzorcowej umowie Europolu o tworzeniu i działalności wspólnego zespołu dochodzeniowo-śledczego. Pracę polsko-ukraińskiej grupy od początku koordynuje Eurojust ( EuropeanUnion Agency for Crimi-nal Justice Cooperation)" - podano w gazecie.

Wskazano, że "to unijna agencja, której celem jest wspieranie krajów Wspólnoty w walce z międzynarodową przestępczością zorganizowaną godzącą w interes i bezpieczeństwo UE".

"Tak właśnie zakwalifikowano całą sprawę. Dlaczego? Środki Ukrawtodoru na budowę dróg pochodziły z unijnych programów. Nowak miał więc rozdzielać za łapówki kontrakty finansowane z Brukseli! Poszkodowanymi są więc de facto nie tylko Ukraina, lecz także wszystkie kraje UE, w tym Polska"

- podkreślono.

Jak oceniono, "to tylko jeden z argumentów wskazujących, że trudno w tej sprawie mówić o politycznej zemście". "Od początku było też jasno określone, że polscy obywatele (jak Nowak) za przestępstwa na Ukrainie będą sądzeni w kraju na podstawie rodzimego prawa. Tak jak ukraiński wymiar sprawiedliwości na podstawie obowiązującego tam prawa będzie rozliczał pozostałych podejrzanych w całej aferze. Wyroki na Ukrainie nie będą jednak wiążące dla polskich sędziów" - zaznaczono.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

 

#Gazeta Polska Codziennie

Piotr Nisztor