„Nie mogę się poddać, cokolwiek się stanie, zostaniemy w Kijowie, bo to stolica” - te słowa prezydent Wołodymyr Zełenski wypowiedział do Ołeksija Daniłowa, sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy w momencie, gdy dowiedział się, że Rosjanie szykują zamach na jego życie. O kulisach wojny, często nieznanych publicznie, Daniłow opowiada w wywiadzie z Ukraińską Prawdą.
Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy (RBNiO) Ołeksij Daniłow w najnowszym wywiadzie opowiedział o tym, jak wyglądały początki inwazji na Ukrainę i jakie wieści docierały do tamtejszych władz przed atakiem.
- Od pewnego czasu zaczęliśmy otrzymywać informacje, że nastąpi atak. 30 października w zachodnich mediach ukazała się pierwsza publikacja o koncentracji wojsk - mówi Daniłow w rozmowie z "Ukraińską Prawdą". - W rzeczywistości przygotowania do wojny rozpoczęły się znacznie wcześniej. Zdawaliśmy sobie sprawę, że prędzej czy później Federacja Rosyjska spróbuje zaatakować nasz kraj.
21 września Szojgu opublikował artykuł zatytułowany „O nowych miastach Syberii”. Niewiele osób zwróciło uwagę na tę publikację, ale my zwracamy uwagę na takie rzeczy. Po uważnej lekturze zrozumieliśmy wówczas, że chęć budowania Syberii kosztem naszych obywateli, czyli naszego kraju, jak wielokrotnie powtarzali, nigdy nie zniknie. Szojgu bezpośrednio ogłosił ten plan - zbudować od 3 do 5 dużych miast od 300 tysięcy do miliona ludzi. A zatem powinni to być Ukraińcy.
Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy podkreślił, że kłopotem było to, że w inwazji udział postanowiła wziąć Białoruś. - Nie spodziewaliśmy się tego, że tak się stanie - powiedział, wskazując, że kilka dni przed 24 lutego rozmawiano ze stroną białoruską, która zarzekała się, że nie będzie brać udziału w wojnie. Stało się inaczej.
Podczas wojny cierpi wielu cywilów. Zadawane są też pytania: czy wcześniej nie można było pomyśleć o skutecznej ewakuacji ludności? Daniłow nie ma wątpliwości, że procedury przebiegły prawidłowo.
- Nie mogliśmy nigdzie ewakuować naszej populacji, to po pierwsze. To było po prostu fizycznie niemożliwe. Dziś jest wojna, a my mamy tereny, w których władze błagają: „Chodźcie, wyjedźcie!”, a oni nie chcą tego robić. Kiedy ludzie siedzą i mówią: „No, trzeba było się ewakuować!”… No, posłuchaj, mieliśmy ewakuować cały kraj, powiedz mi proszę?
- pyta retorycznie, wymieniając:
Bucza musiała zostać ewakuowana. Dobrze. Czy Czernihów musiał zostać ewakuowany? Czy Sumy musiały zostać ewakuowane? A Chersoń? A Mikołajów? Ludzie, którzy tak mówią, po prostu nie znają skali i nie wiedzą, jak to wszystko działa. Inna sprawa, że nawet nie wyobrażaliśmy sobie, że Rosjanie, ich wojska, potraktują w ten sposób ludność cywilną. To po prostu wykracza poza zdrowy rozsądek
"Pierwsze 3-4-5 dni wojny to generalnie najtrudniejsze czasy" - mówił Daniłow w rozmowie z ukraińskimi mediami.
- A w pierwszych dniach otrzymaliśmy wiele informacji, które potwierdziły się o planach zabicia naszego prezydenta. Wszystkie przekazy przekazane nam przez wywiad naszych partnerów dotyczyły przede wszystkim obozów koncentracyjnych, obozów filtracyjnych, a także fizycznego zniszczenia prezydenta i najwyższego kierownictwa politycznego
- przyznał.
Daniłow dodał, że po raz pierwszy wieczorem 22 lutego o godz. 19.10, dwa dni przed inwazją, otrzymał tajny dokument stwierdzający, że w najbliższym czasie może nastąpić zamach na prezydenta.
Natychmiast skontaktowałem się z prezydentem, spotkaliśmy się, powiedział: „Co, jeszcze raz?”. Mówię, że należy to potraktować bardzo poważnie, jesteś najwyższym urzędnikiem wielkiego kraju. I w żadnym wypadku nie żartuj, bo to bardzo poważna sprawa.
Mimo zagrożenia, Zełenski zdecydował się na pozostanie w swoim kraju. Nie zamierzał wyjeżdżać i swoim współpracownikom zakomunikował to dość stanowczo.
- Tego samego dnia rozmawiałem z prezydentem i wyraźnie zdałem sobie sprawę, że nasz prezydent nigdzie się stąd nie wybiera. Powiedział: „Nie mogę się poddać, cokolwiek się stanie, zostaniemy w Kijowie, bo to stolica”. Choć pojawiło się wiele sugestii, aby opuścił miasto
- stwierdził Daniłow.
- I jestem dumny, że mamy takiego prezydenta. Jest jedynym prezydentem, który miał okazję przemawiać w prawie wszystkich czołowych parlamentach świata. To wspólne dzieło Wołodymyra, naszych obywateli i oczywiście naszych głównych wojskowych
- dodał.
"Mogę wam teraz powiedzieć, że jedna ze służb wywiadowczych dała maksymalnie 21 dni na całkowite zajęcie naszego kraju, a później twierdzili, że wojna powinna przejść w wojnę partyzancką" - ujawnia Daniłow. Ale Ukraina wciąż broni się dalej i nie wierzy w jakikolwiek rozejm z Putinem. - Nie wierzę w żaden traktat pokojowy z Federacją Rosyjską. W naszej historii mieliśmy ich bardzo wiele - kończy.