Lewicowy gubernator był w ostatnich miesiącach mocno promowany jako nowy bohater amerykańskiej lewicy. Niektórzy sugerowali nawet, że będzie miał szanse na zostanie prezydentem po Joe Bidenie. Przekreślił to wybuch skandalu wokół zgonów na COVID w nowojorskich domach opieki i podejrzeń, że z obawy przed śledztwem jego administracja fałszowała oficjalne statystyki.
Na tym jednak kłopoty gubernatora się nie kończą. W środę jego była asystentka Lindsey Boylan napisała felieton, w którym oskarżyła go o molestowanie seksualne. Zarzuciła mu, że miał ją bez jej zgody całować w usta i dotykać. Miał również składać jej i innym kobietom nieprzyzwoite propozycje, na przykład gry w rozbieranego pokera na pokładzie jego prywatnego samolotu, a także w wulgarny sposób komentować ich wygląd i ubrania.
Oczywiście, jej oskarżenia nie oznaczają, że naprawdę miało to miejsce. Nie przedstawiła żadnych dowodów na to, że takie sytuacje faktycznie miały miejsce. Sam Cuomo rzecz jasna zaprzeczył, że miał się czegoś takiego dopuścić. Niektórzy komentatorzy zauważyli też, że Boylan chce zostać burmistrzem Manhattanu i pokazanie się jako ofiara mogłoby pomóc jej w kampanii.
Amerykańska lewica od dłuższego czasu promuje jednak hasło „wierzmy wszystkim kobietom”, według którego w wypadku oskarżeń o molestowanie wobec mężczyzn nie powinno się stosować zasady domniemania niewinności. Było to widoczne doskonale, kiedy takie oskarżenia grupa kobiet wystosowała wobec Donalda Trumpa, i nie miało wtedy dla nich znaczenia, że w ich zeznaniach jest wiele nieścisłości. Politycy i media tak wypromowały oskarżającą go o molestowanie gwiazdę porno Stormy Daniels, że dzisiaj każdy Amerykanin wie kim jest.
Jeszcze bardziej widoczne to było w wypadku sędziego Sądu Najwyższego Bretta Kavanaugha, którego Trump nominował w 2018. W trakcie przesłuchań przed Senatem został oskarżony przez Christine Blasey Ford, że molestował ją kiedy oboje byli jeszcze w szkole średniej. Śledztwo FBI nie znalazło żadnych dowodów na to, że takie zdarzenie miało miejsce. Wkrótce potem o molestowanie oskarżyła go Deborah Ramirez. Już niedługo po tym kobieta zaczęła twierdzić, że nie jest pewna, czy to na pewno Kavanaugh był tym, który ją molestował. „New York Times” szukał jakichkolwiek świadków tego zdarzenia, ale bezskutecznie. Kavanaugh został też oskarżony przez Julie Swetnick, którą reprezentował prawnik Michael Avenatti – ten od Stormy Daniels. Zarzuciła mu, że w szkole średniej razem z kolegami często dolewali dziewczynom do drinków alkoholu lub narkotyków, aby je molestować. Na to oskarżenie też nie znaleziono nawet cienia dowodu, a rozeźlony szef senackiej komisji sądownictwa poprosił Departament Sprawiedliwości o sprawdzenie, czy Swetnick i jej prawnik nie zawiązali spisku, aby mu zaszkodzić.
Zarówno media jak i politycy lewicy traktowali oskarżenia pod adresem Kavanaugha jako fakty. Ostatecznie nie zaszkodziło mu to w zostaniu sędzią SCOTUS, chociaż otwarcie przyznawał, że przez te oskarżenia przeszedł piekło na ziemi i nieomal przypłacił tę nominację załamaniem nerwowym. W pewnym momencie zdarzyło mu się nawet rozpłakać w trakcie przesłuchań.
Coraz więcej osób zauważa, że Cuomo po oskarżeniach Boylan jest traktowany zupełnie inaczej i lewica zapomina w jego wypadku o własnej zasadzie, że w takich sprawach zawsze wierzy się kobietom.
Najwięcej osób czekało na reakcję stacji CNN, która bardzo długo milczała o skandalu wokół domów opieki. W ciągu pierwszych 24 godzin od upublicznienia tych oskarżeń stacja milczała. Dopiero w czwartek opublikowali krótki, trwający 39 sekund klip, który zaczęli od tego, że Cuomo zaprzecza tym oskarżeniom. Podkreślili w nim też, że czterech innych jego pracowników wątpi w jej zarzuty a ona sama startuje w wyborach. Jedną z gwiazd CNN jest młodszy brat gubernatora Chris Cuomo.
Inne lewicujące media, w których zarzuty pod adresem Kavanaugha czy Trumpa były tematami dnia, potraktowały sprawę podobnie. W większości z nich nie wspomniano o niej w wieczornych wydaniach wiadomości. Telewizja NBC poświęciła jej cztery zdania w programie Today. Telewizja MSNBC wspomniała o niej przelotem, powstrzymując się od jakichkolwiek komentarzy. Dziennik „New York Times” poświęcił wprawdzie tej sprawie długi artykuł, ale nie był on w żaden sposób promowany i łatwo było go przegapić.
Także lewicowe kobiety, które nie miały problemów z oskarżeniami wobec osób związanych z prawicą, nabrały wody w usta. Do sprawy nie odniosła się jeszcze wiceprezydent Kamala Harris, chociaż w trakcie kampanii prezydenckiej, gdy była jeszcze rywalką Bidena w prawyborach u Demokratów, wierzyła w oskarżenia o molestowanie które wypłynęły pod jego adresem. O sprawie milczą też Hillary Clinton i spiker Izby Nancy Pelosi. Nie odniosła się do niej także socjalistyczna kongresman Alexandra Ocasio Cortez, która ostatnio dołączyła do krytyków gubernatora w związku z oskarżeniami dotyczącymi zgonów w domach opieki.
Gwoli sprawiedliwości nie cała lewica milczy o tym skandalu. Niektórzy z nowojorskich Demokratów, łącznie z burmistrzem Nowego Jorku DeBlasio, zażądali już oficjalnego śledztwa w tej sprawie. Śledztwa zażądała też organizacja Time’s Up, odpowiedzialna za ruch #MeToo.