Hiszpańscy rolnicy odrzucili rządowe propozycje zmiany sytuacji w sektorze rolnym. Zdaniem protestujących, wątpliwym jest, czy władza faktycznie zrealizowałaby przedstawiony program. Protesty w kraju trwają od 6 lutego i potrwają co najmniej do końca miesiąca.
W sobotnie popołudnie największe utrudnienia na drogach występują w Kantabrii, Asturii, a także w Kastylii i Leonie, na północy kraju, gdzie strajkujący zablokowali część dróg.
Poważne utrudnienia panują na ulicach Santander, stolicy Kantabrii, gdzie rolnicy blokują w sobotę centrum miasta. Część z nich na znak protestu złożyło przed wejściem do delegatury rządu Hiszpanii ciało martwego źrebaka.
Jak poinformował szef rolniczego stowarzyszenia UPA Ignacio Huertas, protesty zostaną przedłużone i potrwają co najmniej do końca lutego. Przypomniał, że w ostatnich godzinach część protestujących zawiesiła tymczasowo demonstracje, aby zapoznać się z propozycjami rządu.
Powracający na hiszpańskie drogi manifestanci twierdzą, że nie mają żadnych gwarancji, iż zaprezentowane im przez rząd propozycje wejdą w życie. Twierdzą, że większość obiecywanych rozwiązań uzależnionych jest od dobrej woli władz Unii Europejskiej.
W czwartek późnym wieczorem odpowiedzialny za resort rolnictwa minister Luis Planas przedstawił strajkującym 18-punktowy program poprawy sytuacji w hiszpańskim rolnictwie. Członek rządu Sancheza wezwał też manifestantów do natychmiastowego zakończenia protestów drogowych.
Wśród propozycji rządu znajdują się m.in. zmiany przepisów skutkujących ograniczeniem biurokracji podczas wnioskowania o dotacje unijne, dopłaty do paliwa rolniczego, wsparcie w nawadnianiu pól, a także zaostrzenie wymogów fitosanitarnych dla produktów spoza UE.
Wprawdzie większość protestów prowadzonych w Hiszpanii ma spokojny przebieg, ale jak podała policja od 6 lutego do sobotniego popołudnia w związku z blokadami dróg zatrzymanych zostało 44 demonstrantów.