Znany z bardzo krytycznego stanowiska w odniesieniu do polskiej prawicy (a do PiS w szczególności) scenarzysta, reżyser i dramaturg Andrzej Saramonowicz w swoim wpisie na Facebooku w ostrych słowach skrytykował Lewicę za porozumienie z Prawem i Sprawiedliwością dot. postulatów sformułowanych w KPO i głosowania nad ratyfikacja Funduszu Odbudowy. Saramonowicz nie stronił od epitetów, Roberta Biedronia nazywając wydmuszką, Adriana Zandberga - rozbijaczem Lewicy, zaś Włodzimierzowi Czarzastemu zarzucił arogancję.
Autor wpisu ubolewa, że „dołączają do nich [do prawicy-red.] ludzie lewicy, szczając na wolne sądy, konstytucję, prawa kobiet prawa osób LGBT, dewastację lasów, niszczenie klimatu, bezkarność policji, kompromitację polityki zagranicznej, panoszenie się Kościoła Katolickiego” i wiele innych.
Saramonowicz wytknął szeroko rozumianej lewicy i jej liderom koniunkturalizm i parcie na „kasę”, nie przebierając w słowach.
- Biedroń zawsze był wydmuszką, pompowano iluzję jego sprawczości, pisząc dyrdymały o rzekomo dobrej prezydenturze w Słupsku i podobnych pierdołach; ku*wa, to był tak dziadowski matriks, że żal było patrzeć, a jednak zadziałał, notabene Gazeta Wyborcza miała w tym swój spory udział
– pisze Saramonowicz.
Adrianowi Zandbergowi zarzucił „podzielenie głosów lewicy”, co w jego opinii sprawiło, że PiS doszedł do władzy „w 2015 roku”. – (…) całe jego osiągnięcie to przedwyborcze podzielenie głosów lewicy, która po tym fakapie całkiem wypadła z parlamentu, dzięki czemu (metoda d'Hondta) PiS wyje*ał w górę i mógł zacząć destrukcję kraju. Dziś Zandberg dopełnia tylko zadanie i czeka na swojego Tomasza Piątka, który by rozszyfrował jego polityczną biografię – dodał.
Kolejnemu liderowi Lewicy Włodzimierzowi Czarzastemu, wytknął, że „swoją arogancją podczas przesłuchań komisji śledczej [ws. tzw. afery Rywina] zdupcył SLD na samo dno”. - Czyli rozpoczął to, co Zandberg dokończył – przekonuje Saramonowicz.
Artysta nie oszczędził też wielu innych przedstawicieli lewicy, w tym Aleksandry Jakubowskiej, Jana Śpiewaka, zarzucając porzucenie wartości lewicowych, humanistycznych, oświeceniowych „i ch*j wie jeszcze jakich”.
- Bo kapłani wiar wszelakich zawsze mają pod ręką repertuar wzniosłych banialuk, przesłaniających prawdę, którą trzeba trzymać w ukryciu: że ich jedyną troską jest się wygodnie urządzić. Powtórzmy raz jeszcze: kasa
- tłumaczy Andrzej Saramonowicz.
Cały wpis artysty można przeczytać poniżej, ale ostrzegamy: kipi od wulgaryzmów!