Niestety mamy z tym dziś do czynienia, bo te działania, które jednoznacznie wskazują służby – czy to SKW, czy to ABW, ale również służby Sojuszu Północnoatlantyckiego, że ten atak jest wymierzony w nas, w nasz kraj ze Wschodu, z Rosji. Te tropy prowadzą wprost gdzieś w okolice Kremla – opowiadał w programie „W Punkt” o procedurach korzystania z poczty elektronicznej w resorcie obrony Wojciech Skurkiewicz, wiceszef MON, senator Prawa i Sprawiedliwości.
Polityk, wraz z Tomaszem Lenzem, posłem Koalicji Obywatelskiej, był gościem red. Katarzyny Gójskiej.
Jedno z omawianych pytań dotyczyło niedawnego hakerskiego ataku na pocztę elektroniczną m.in. polskich polityków.
- Bez wątpienia to jest temat i obszar, który dziś jest szczególnie ważny dlatego, że bezpieczeństwo wymiany korespondencji tej prywatnej i mejlowej, którą prowadzimy jako posłowie, senatorowie, jako politycy, bez wątpienia jest taką ciekawostką, pożywką dla służb obcych państw. Niestety mamy z tym dziś do czynienia, bo te działania, które jednoznacznie wskazują służby – czy to SKW, czy to ABW, ale również służby Sojuszu Północnoatlantyckiego, że ten atak jest wymierzony w nas, w nasz kraj ze Wschodu, z Rosji. Te tropy prowadzą wprost gdzieś w okolice Kremla - mówił wiceszef MON.
- Ja bardzo gorąco proszę i zachęcam polityków, koleżanki i kolegów, do tego, aby jednak baczniej analizować maile, które przychodzą na nasze skrzynki. Czy to skrzynki sejmowe. Niestety w Senacie nie mamy służbowych skrzynek. Ale również na nasze prywatne skrzynki. Nie otwierać podejrzanych maili, jeżeli nie ma takiej potrzeby. Bo to są wyłudzenia, bardzo często, danych – apelował.
- W MON mamy pocztę wewnętrzną, która jest w sposób odpowiedni, wielopoziomowy, zabezpieczana. I my tą pocztą się posługujemy. To nie jest tak, że my prywatną pocztę używamy do celów służbowych. (…) Jeżeli mówimy o komputerach służbowych, niezbędna jest specjalna zgoda, żeby móc odbierać mejle z prywatnej skrzynki. I musi być wydana specjalna zgoda. To jest rejestrowane
– wyjaśnił Wojciech Skurkiewicz.
- Jest to nauczka dla nas wszystkich, że nie można lekceważyć faktu, wynikającego ze szkoleń, które senatorowie przechodzą, ale myślę, że pracownicy ministerstw tym bardziej. Że nie wolno używać prywatnych skrzynek do żadnej korespondencji, która dotyczy aktywności państwowej, czy parlamentarnej
- zaznaczył z kolei Tomasz Lenz.
- Część parlamentarzystów już została poinformowana o tym, że ich skrzynki zostały zhakowane. Pewnie to są ci, którzy posiadali jakieś informacje, które były w kręgu zainteresowań służb innych państw. Osobiście bardzo się wystrzygałem takich działań. Nie sądzę, żebym został poinformowany, że moja skrzynka została zhakowana. Jeżeli została, to nic na tej skrzynce nie ma. Natomiast rzeczywiście jak dowiedzieliśmy się podczas posiedzenia sejmowego, ponad 4500 osób rzeczywiście miało przesiewaną skrzynkę mailową przez służby zewnętrzne – mówił.