- Putin wysłał groźbę w kierunku osób zamieszanych w katastrofę smoleńską. To był sygnał, że nie dopilnowały one „interesu”, bo być może Antoni Macierewicz i podkomisja znaleźli coś, co dla Rosji jest kłopotliwe. Słowa Putina to szantaż wobec rządu Donalda Tuska - tak skandaliczne słowa Władimira Putina na temat ustaleń w sprawie katastrofy smoleńskiej komentował na antenie Polskiego Radia 24 Tomasz Sakiewicz.
Wczoraj prezydent Rosji, Władimir Putin, komentował sprawę ustaleń podkomisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej. Oświadczył, że wszystko, co działo się na pokładzie polskiego samolotu rządowego Tu-154M zostało zbadane i zauważył, że samolot leciał z Warszawy, a nie z Moskwy.
- Szukajcie w takim razie u siebie
- dodał.
CZYTAJ WIĘCEJ: Skandaliczne słowa Putina
Dziś wypowiedź Putina na antenie Polskiego Radia 24 komentował redaktor naczelny "Gazety Polskiej", Tomasz Sakiewicz. Stwierdził on, że ze słów Putina wynikają trzy ważne kwestie.
- Po pierwsze Putin został zmuszony do zabrania głosu, chociaż to, co wygaduje to bezczelność satrapy. Putin doszedł do wniosku, że to, co posiada strona polska jest na tyle ważne, że Rosja nie może tego przemilczeć. Że nie może nie reagować, co robiła od 7 lat. To lekceważenie było aktem deprecjonowania Polski
- powiedział Tomasz Sakiewicz.
- Po drugie, Putin wysłał groźbę w kierunku osób zamieszanych w katastrofę smoleńską. To był sygnał, że nie dopilnowały one „interesu”, bo być może Antoni Macierewicz i podkomisja znaleźli coś, co dla Rosji jest kłopotliwe. Słowa Putina to szantaż wobec rządu Donalda Tuska
- dodał redaktor "GP".
Tomasz Sakiewicz zauważył także, że ta agresywna wypowiedź prezydenta Rosji może być podyktowana walką o własne interesy.
- Putin zaczyna też bronić swojej pozycji. Zaczyna czuć się zagrożony tą sprawą, może wisi na włosku interwencja USA w tej sprawie. Było wiele listów Polonii przypominających Trumpowi zobowiązanie wyborcze dotyczący sprawy katastrofy smoleńskiej. Putin ma świadomość, ze interwencja dyplomatyczna USA może być dla niego kłopotliwa
- stwierdził.
- Prezydent Rosji jest w innej sytuacji niż 7 lat temu. Ma wojsko amerykańskie na granicy, imperium rosyjskie skurczyło się o Ukrainę, jest przyparty przez NATO i to, co pokazuje to szczerzenie kłów konającego dinozaura i musi liczyć się z tym, że kolejne porażki na arenie międzynarodowej zmniejszą jego poparcie wśród satrapów KGB
- dodał redaktor naczelny "Gazety Polskiej".