10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Ten mural rozwścieczył #StrajkKobiet. Niszczyły go bojówki Antify - odnawiali kibice Legii!

Takie akcje są bardzo potrzebne, wpływają na mentalność społeczeństwa. Ważne jest, byśmy pokazali, że ludzi przeciwnych zabijaniu dzieci jest więcej – mówi autor muralu pro-life przy Torze Wyścigów Konnych w Warszawie. Stworzona przez niego grafika do tego stopnia rozwścieczyła środowiska proaborcyjne, że mural w ciągu zaledwie tygodnia niszczony był kilkukrotnie. Za każdym razem odnawiał go sam twórca, a także kibice Legii. Zdjęcia antyaborcyjnego muralu publikujemy w naszej galerii.

Grafika dość szybko wzbudziła ogromne zainteresowanie. Jej autor przyznaje, że impulsem do działania były dla niego protesty organizowane w ramach Strajku Kobiet.

Gdy zaczęły się tzw. czarne strajki, to nawet powiesiłem w oknie plakat z napisem pro-life dla przeciwwagi dla pojawiających się tak często piorunów. To był taki skromny początek. A później przyszedł pomysł, by przerobić tę stylistykę i hasło „piekło kobiet” na „piekło dzieci”. Po to, aby spojrzeć na tę sprawę z drugiej strony. Bo ludzie koncentrują się na tym, czy kobiecie jest ciężko, czy przechodzi traumę a zupełnie nie interesują się drugą, odrębną istotą, czyli dzieckiem w łonie matki. Wykorzystując symbolikę proponowaną przez zwolenników zabijania, postanowiłem pokazać prawdę. Czyli czerwony piorun uderzający w dziecko symbolizujący to, czego doświadczają dzieci podczas aborcji.
- tłumaczy autor muralu.

Jak się okazuje nie wszystkim spodobał się przekaz widoczny na grafice. Atakami i dewastacją muralu chwaliła się nawet jedna z bojówek Antify.

Jest to bardzo ruchliwa ulica i dobrze widoczne miejsce. Szczególnie w godzinach szczytu setki samochodów stoją tam w korku. Zarówno forma jak i treść są bardzo mocne, dlatego liczyłem na to, że nikt go nie przeoczy. Natychmiast też spotkaliśmy się z atakami. Wraz z przyjaciółmi malowaliśmy mur późnym wieczorem a rano o godz. 10.00 mural już był zniszczony - piorun został przerobiony na krzyż. Oczywiście naprawiłem to najszybciej jak mogłem. W ciągu tygodnia był atakowany 5 lub 6 razy – czasem było to mniejsze, czasem większe zniszczenia, łącznie z całkowitym przemalowaniem. Za tymi zniszczeniami stała m.in. grupa 161 crew – czyli propagandowa bojówka Antify (czym pochwalili się na facebooku). Ale było także po mojej stronie wiele zaangażowanie osób, których nawet nie znałem a które same odnawiały mural. Jak się okazało byli to kibice Legii. Jestem im za to bardzo wdzięczny.
- relacjonuje autor muralu „Piekło dzieci” w rozmowie z Moniką M. Zając opublikowaną na stronie Fundacji Życie i Rodzina.

Przyznaje on także, że był zszokowany, zarówno skalą, jaką przybrały protesty Strajku Kobiet i „czarne marsze” oraz treścią, jaką niosły. 

Nie były to protesty prowadzące do jakiejkolwiek merytorycznej dyskusji, ale po pierwsze: obserwowaliśmy bardzo wulgarne, barbarzyńskie zachowania na ulicy. A po drugie, bardzo szybko okazało się, że nie są to działania połączone ze sprawą aborcji, ale przede wszystkim protesty polityczne, antyrządowe.
- mówi.

Pomimo licznych ataków na swoje dzieło, autor antyaborcyjnego muralu nie zamierza się poddawać i planuje kontynuację działań pro-life w formie przekazu graficznego.

Jest to forma przekazu, która dociera do ludzi. Takie akcje są bardzo potrzebne, wpływają na mentalność społeczeństwa. Ważne jest, byśmy pokazali, że ludzi przeciwnych zabijaniu dzieci jest więcej. Tylko my nie wieszamy w oknach plakatów jak tamci pioruny. Myślę właśnie o takiej akcji, rozdawania plakatów pro-life, aby ludzie zaczęli wieszać je w oknach, manifestując w ten sposób swoje przekonania.
- mówi.

Rozmowę w całości można przeczytać TUTAJ

 



Źródło: niezalezna.pl, Fundacja Życie i Rodzina

#Antifa #kibice #mural ##strajkKobiet #pro-life

Piotr Łukawski