Barbara Skrzypek, wieloletnia współpracowniczka prezesa PiS zmarła 15 marca. Trzy dni wcześniej, w środę 12 marca, była przesłuchiwana w charakterze świadka w śledztwie dotyczącym powiązanej z PiS spółki Srebrna. Przesłuchanie w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie prowadziła prok. Ewa Wrzosek z udziałem m.in. mec. Jacka Dubois.
Praska prokuratura prowadziła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci (art. 155 k.k.). "Zgromadzono obszerny materiał dowodowy, który obejmuje przesłuchania wielu świadków, opinie biegłych z zakresu medycyny sądowej, a także toksykologii, zapisy monitoringu i ich oględziny, dane telekomunikacyjne i ich analizy" - napisała w komunikacie prok. Karolina Staros, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Jest decyzja
Rzecznik poinformowała także, że "w badanym okresie nie doszło do żadnych działań osób trzecich, które mogłyby wywołać zgon Barbary Skrzypek. Ocena materiału dowodowego wskazuje, że nie zaistniały żadne obiektywnie ustalone okoliczności czy wydarzenia zewnętrzne, które mogłyby mieć wpływ na jej śmierć".
W związku z tym 4 grudnia, po niespełna 9 miesiącach śledztwo umorzono. "Ocena zgromadzonego materiału dowodowego prowadzi do wniosku, że brak wystarczających i obiektywnych przesłanek do przyjęcia, aby potencjalna sytuacja stresowa jaką było przesłuchanie, mogła w sposób bezpośredni doprowadzić do jej śmierci" - uzasadniała prok. Staros.
W dalszej części komunikatu jasno wskazała, że Barbara Skrzypek zmarła na zawał, którego nie spowodował stres związany z jej udziałem w przesłuchaniu. Jako powód podano "procesy chorobowe zachodzące w organizmie", w tym bardzo zaawansowaną miażdżycę.
"Materiał dowodowy nie wykazał żadnych działań osób trzecich, które mogłyby wywołać zgon Barbary Skrzypek" - podsumowała Staros.