Politycy Koalicji Obywatelskiej zarzucają Szymonowi Hołowni kłusownictwo polityczne, a Sławomir Nitras stwierdził nawet, że "strach chodzić po sejmowych korytarzach", gdzie trwa polowanie na parlamentarzystów, którzy mogliby zaspokoić parlamentarne ambicje ruchu Polska2050. Okazuje się jednak, że identyczną taktykę stosuje Platforma Obywatelska, co przyznał dziś jej przewodniczący Borys Budka. - Pracujemy nad tym, o nazwiskach nie będę mówił; mogę tylko zdradzić, że takie rozmowy trwają - powiedział dziś Budka, pytany, czy jest bliski znalezienia "pięciu sprawiedliwych", którzy byliby gotowi porzucić Jarosława Kaczyńskiego.
Ruch Szymona Hołowni Polska 2050 "zwerbował" już czworo parlamentarzystów, w tym posłankę Koalicji Obywatelskiej Paulinę Hennig-Kloskę, Hannę Gill-Piątek i Joannę Muchę oraz senatora Jacka Burego. Dzieki temu zabiegowi, Hołowni udało się stworzyć nowe koło parlamentarne w Sejmie.
Rzecz jasna działania te spotkały się z krytyką polityków Koalicji Obywatelskiej, którzy transfery teokreślili mianem kłusownictwa politycznego.
- To, co robi Szymon Hołownia, nie jest ładne. Ujawniając nieco kuluary - liczba ludzi, którym Hołownia składa propozycje, przekracza granice dobrego smaku (...). Każdy, kto akurat przechodzi korytarzem, w Sejmie dostaje "ofertę" - wyznał poseł PO Sławomir Nitras. Jego zdaniem dla Hołowni "poglądy tych ludzi nie mają żadnego znaczenia".
Tymczasem Borys Budka pytany był dzisiaj w TVN 24, jak blisko jest znalezienia "pięciu sprawiedliwych", o których podczas konferencji PO "Czas na zmiany" w lutym mówił prezydent Warszawy i wiceszef PO Rafał Trzaskowski. Budka razem z Trzaskowskim zaprezentowali też wówczas pomysł sformowania "Koalicji 276" – tylu posłów i posłanek trzeba, by odrzucić w Sejmie weto prezydenta.
"Pracujemy nad tym, o nazwiskach nie będę mówił. To jest pytanie dla tych, którzy mają niepowtarzalną szansę właśnie znaleźć się po dobrej stronie mocy"
- odpowiedział lider Platformy.
Na uwagę, że trwa to już od początku lutego, Budka odparł, że "polityka to nie wyścig", tylko "trudne czasami rozmowy". "To jest kwestia tego, czy uda nam się, w co wierzę, skończyć rządy tzw. Zjednoczonej Prawicy. To jest ciężka rozmowa, ale to jest rozmowa o przyszłości. I tyle mogę tylko zdradzić, że takie rozmowy trwają" - zaznaczył polityk.
"Ja ciężko pracuję nad tym, by przyspieszyć wybory parlamentarne. Czasami robi się to w świetle kamer, co nie wychodzi, a czasami w ciszy i wolałbym tę formę zachować"
- powiedział lider PO.
Podkreślił, że "robi wszystko", by udało się zbudować taką większość, by wygrać wybory parlamentarne. "Jeżeli wcześniej będzie możliwość przyspieszenia wyborów i stworzenia na przykład rządu technicznego, to taka możliwość jest również prawdopodobna" - zaznaczył przewodniczący Platformy.
Pytany, czy jest oferta dla lidera Porozumienia, wicepremiera, ministra rozwoju, pracy i technologii Jarosława Gowina zakładająca, że jeśli przejdzie na stronę PO, otrzyma stanowisko marszałka Sejmu, Budka odparł:
"To jest przede wszystkim test na to, czy ktoś rzeczywiście chce być po tej jasnej stronie mocy. (...) Wszystkie warianty wchodzą w grę. To jest kwestia odpolitycznienia mediów, prokuratury, przygotowania wolnych, demokratycznych wyborów".
"Jarosław Gowin wielokrotnie deklarował, że jest po stronie wartości, dlatego można zadać publiczne pytanie - co jeszcze robi w Zjednoczonej Prawicy, gdzie te wartości zostały absolutnie podeptane" - powiedział. Pytany, jak długo PO będzie czekała na Gowina, Budka powtórzył, że "polityka to nie są wyścigi".