To kolejna taka sytuacja w ciągu ostatnich dni, kiedy Waldemar Żurek, minister sprawiedliwości, wparował do siedziby Krajowej Rady Sądownictwa.
O ostatniej wizycie szefa MS pisaliśmy w tekście poniżej:
"Żurek znowu w siedzibie KRS"
Dagmara Pawełczyk-Woicka, przewodnicząca KRS poinformowała dziś, za pośrednictwem mediów społecznościowych, że nieoczekiwanie, minister sprawiedliwości ponownie odwiedził siedzibę Rady. Jak dodała - pominął ją, jednak szybko okazało się, że... potrzebował "jej pomocy".
Minister Waldemar Żurek znowu w siedzibie KRS z obstawą pracowników i Joanną Raczkowską. Nie przyszedł do mnie. Składa pisma na dzienniku podawczym. Czy naprawdę minister nie ma od tego ludzi? Trochę to niepoważne. Szukał Szefa Biura. Wyjaśniłam mu, że szef ma wokandę w Krakowie.
– czytamy we wpisie.
Minister @w_zurek znowu w siedzibie @KRS_RP z obstawą pracowników i Joanną Raczkowską. Nie przyszedł do mnie. Składa pisma na dzienniku podawczym. Czy naprawdę minister nie ma od tego ludzi? Trochę to niepoważne. Szukał Szefa Biura. Wyjaśniłam mu, że szef ma wokandę w Krakowie.
— Dagmara Pawełczyk-Woicka (@DPawelczykW) December 15, 2025
O kulisach sprawy Pawełczyk-Woicka mówiła w TV Republika.
- Minister, gdy zobaczył mnie w moim sekretariacie, bo przychodziłam akurat z jakimś dokumentami, zapytał, gdzie jest szef biura, więc odpowiedziałam mu, że jest w Krakowie na wokandzie. W związku z tym zapytał, gdzie jest dziennik podawczy, to powiedziałam, że ktoś mu wskaże i złoży tam pisma, które miał. Zdziwiłam się trochę, że minister w roli listonosza składa jakieś pisma, ale wszyscy mogą złożyć, także pan minister, choć nie jest to poważne z uwagi na jego urząd, żeby osobiście dostarczać pisma - powiedziała przewodnicząca KRS.
Dodała, że prawdopodobnie była z nim Joanna Raczkowska. - Mamy takiego "niezależnego rzecznika" w postaci osoby, która zawsze chodzi za plecami ministra i on za nią składa pisma - zakpiła.
Dagmara Pawełczyk-Woicka stwierdziła, że minister Żurek "chciał wywrzeć presję".
- Nie wiem, o co chodziło panu ministrowi, ale uważam, że to jest śmieszne. Nie byłam zainteresowana tym pismem, dostanę w normalnym obiegu, jak przejdzie procedurę i pewnie jutro się z nim zapoznam i dowiem się, o co mu chodziło. Pewnie o udostępnienie pomieszczeń pani Joannie Raczkowskiej. Nie udostępnimy, bo cała Rada podjęła decyzję, by nie udostępniać tych pomieszczeń - wskazała.