– Co więcej, słyszymy, że to są "ochłapy", że "nic nie robimy", że "nie ma żadnej pomocy", że "nic się nie wydarzyło". Powstaje więc pytanie, o co w tym wszystkim naprawdę chodzi? Czy chodzi o to, żeby faktycznie uczciwie rozmawiać na temat wsparcia osób niepełnosprawnych, czy chodzi o to, żeby wyłącznie protestować? Szanując te panie, stawiam otwarte pytanie o to, czym jest to motywowane? Być może jest w tym motywacja polityczna, żeby jak najbardziej zaszkodzić rządowi, a nie załatwić merytorycznie sprawy osób niepełnosprawnych. Polacy, którzy śledzą przekazy medialne, również powinni sobie zadać takie pytanie – ocenił w rozmowie z Niezalezna.pl podsekretarz stanu w MRPiPS, Bartosz Marczuk.
Bartosza Marczuka, podsekretarza stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, portal Niezalezna.pl zapytał, jaki – w jego ocenie – jest prawdziwy cel protestu, który od 18 kwietnia trwa w Sejmie.
Jeżeli przyjrzymy się temu protestowi z perspektywy tego, z czym panie przyszły do Sejmu i co w tej chwili jest zrealizowane, to musimy sobie zdawać sprawę, że osoby protestujące, szanując ich wysiłek, mówiąc o tym, że jest to wielkie zadanie, żeby opiekować się swoimi niepełnosprawnymi dziećmi, ale jeśli spojrzymy z tej właśnie perspektywy, to można zadać sobie pytanie czy obecnie nie chodzi tylko o to, żeby protestować? – odparł nasz rozmówca.
Marczuk przypomniał, że "protestujące panie przyszły z dwoma postulatami, czyli podwyżka renty socjalnej do wysokości minimalnej emerytury oraz 500 zł dodatku rehabilitacyjnego. Warunek podwyższenia renty socjalnej został spełniony automatycznie, w czasie jednego posiedzenia Sejmu oraz warunek 500 zł dodatku rehabilitacyjnego w formie niegotówkowej, ale w formie usług rehabilitacyjnych i dostępu do sprzętu medycznego, nie tylko dla osób protestujących, ale dla wszystkich osób o znacznym stopniu niepełnosprawności".
Idąc dalej – wynikająca nie z protestu, ale z kalendarza – podwyżka zasiłku pielęgnacyjnego o 41 proc. Zasiłek ten nie był podwyższany od 2007 roku, co też obejmuje milion osób i będzie kosztować budżet 700 mln rocznie. Kolejna kwestia – danina solidarnościowa – pieniądze dedykowane osobom niepełnosprawnym – od 2020 roku to 2 mld zł. Olbrzymia dyskusja wokół osób niepełnosprawnych również została wywołana tym protestem. U protestujących były wszystkie najważniejsze osoby w naszym kraju – wyliczał.
Podsekretarz stanu w MRPiPS zauważył, że "patrząc na to wszystko, o czym powiedziałem, a co wydarzyło się w ciągu miesiąca, to osobiście wydaje mi się, że protestujący powinni mieć poczucie pełnego sukcesu i ten protest powinni absolutnie zakończyć".
Co więcej, słyszymy, że to są "ochłapy", że "nic nie robimy", że "nie ma żadnej pomocy", że "nic się nie wydarzyło". Powstaje więc pytanie o co w tym wszystkim naprawdę chodzi? Czy chodzi o to, żeby faktycznie uczciwie rozmawiać na temat wsparcia osób niepełnosprawnych, czy chodzi o to, żeby wyłącznie protestować? Szanując te panie, stawiam otwarte pytanie, o to czym jest to motywowane? Być może jest w tym motywacja polityczna, żeby jak najbardziej zaszkodzić rządowi, a nie załatwić merytorycznie sprawy osób niepełnosprawnych. Polacy, którzy śledzą przekazy medialne, również powinni sobie zadać takie pytanie – zwrócił uwagę rozmówca portalu Niezalezna.pl.