Profesor Grodzki wykonał badanie w szpitalu, dał mi zdjęcie rentgenowskie i powiedział, że za tę usługę należy się 200 złotych – mówi kolejny świadek, do którego dotarło Radio Szczecin.
Wczoraj marszałek Senatu Tomasz Grodzki zwołał konferencję prasową i zapewniał, że nie brał żadnych pieniędzy od pacjentów. Tym co tak mówią groził pozwami, a przeciwko dziennikarzom opisującym proceder skierował akty oskarżeń.
Puścił też nagranie niejakiego Tadeusza Staszczyka, który snuł karkołomną opowieść o mężczyźnie mającym zaoferować 5 tysięcy złotych za fałszywe oskarżenie Grodzkiego. To nagranie stało się pretekstem do wysnucia przez niego i jego pełnomocnika mecenasa Jacka Dubois teorii o spisku służb specjalnych (nawet obcego państwa), padły wręcz porównania do afery Watergate.
Szybko okazało się, że Staszczyk to były funkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa.
Tymczasem Radio Szczecin dotarło do kolejnego dawnego pacjenta lekarza Tomasza Grodzkiego.
Pan Henryk mieszkaniec województwa zachodniopomorskiego twierdzi, że zapłacił dr Tomaszowi Grodzkiemu za badanie przeprowadzone w szpitalu Szczecin – Zdunowo.
Pan Henryk miał problemy z płucami w 1996 roku. Najpierw wybrał się do prywatnego gabinetu, gdzie lekarz poradził mu, by ten zbadał się u doktora Tomasza Grodzkiego. Lekarz nie dał skierowania a jedynie napisał na karteczce nazwisko obecnego marszałka Senatu.
Mężczyzna mówi, że 200 złotych było dla niego znaczącą kwotą, mimo tego,że wtedy jeszcze pracował.
Pan Henryk do dziś przechowuje w domu zdjęcia rentgenowskie wraz z opisem ze szpitala Szczecin – Zdunowo.
Marszałek Senatu prof. Tomasz Grodzki zapewniał wczoraj, podczas konferencji prasowej, że nigdy nie brał od pacjentów pieniędzy.
Marszałek Grodzki bez koperty jest jak Wałęsa bez kuponów totolotka, Kwaśniewski bez flaszki albo Tusk bez Angeli Merkel, jednym słowem czuje się nieswojo bez czegoś, co dotąd towarzyszyło mu w życiu. W najbliższym, środowym wydaniu tygodnika "Gazeta Polska" znajdą Państwo specjalną kopertę, którą można wysłać Tomaszowi Grodzkiemu.