Dziś przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold zeznaje Krzysztof Bondaryk, który pełnił funkcję szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego od stycznia 2008 roku do stycznia 2013 roku, czyli w okresie działalności i upadku spółki Amber Gold. Na portalu niezalezna.pl prowadzimy relację na żywo z tego przesłuchania.
Komisja pyta o powiązania #AmberGold ze spółką Finroyal
— Prawda o Amber Gold (@PrawdaoAG) 16 maja 2018
Świadek przyznaje, że czynności w tej sprawie były prowadzone, jednak nie jest w stanie opowiedzieć o planach i szczegółach tego śledztwa.
Świadek zaprzeczył, aby premier Tusk miał domagać się szczególnej ochrony dla jego rodziny. - Miałem działać w granicach prawa - zeznał Bondaryk. #AmberGold
— Prawda o Amber Gold (@PrawdaoAG) 16 maja 2018
Pan premier zawsze nakazywał mi prace zgodną z prawem i w granicach prawa i nie przekraczanie tych granic. W związku z powyższym nie nakazywał mi zajmowanie się rodziną, chyba że zleci. Prezydent czy premier mają taki prawo, by szefowi ABW osobiście zlecić. I szef ABW miał obowiązek takie rzeczy wykonywać
– mówił świadek pytany, czy premier Tusk „dał szlaban na opiekę kontrwywiadowczą jego rodziny”.
Bondaryk: Nikt nie utrudniał pracy #ABW ws. #Ambergold.
— SKOK na Amber Gold (@SKOKnaAG) 16 maja 2018
Były szef ABW o notatce, jaką wysłał m.in. do prezydenta Bronisława Komorowskiego, premiera Donalda Tuska oraz ministra finansów Jacka Rostowskiego.
Ocenił, że istotą tej informacji było, że „nie ma złota i będziemy mieli duży problem”.
Kontekst sytuacji był taki, że należało poinformować najwyższe władze w kraju o możliwości zaistnienia tego oszustwa, które by skutkowało z jednej strony bankructwem linii OLT, także w trakcie Euro oraz dużymi kosztami społecznymi
– powiedział świadek.
Widział pan zagrożenie w finansach obywateli, a nie w tym, że LOT może nie przetwrać – pytała Małgorzata Wassermann.
Notatka z 24 maja 2012 r. dotycząca Amber Gold powstała, bo należało poinformować najwyższe władze w kraju o możliwości oszustwa
– podał Krzysztof Bondaryk.
Gen. K. Bondaryk: Efekty zabezpieczonego mienia wskazywały na to, że Marcin P. nie był już zdolny do ukrycia pieniędzy.
— Sejm RP (@KancelariaSejmu) 16 maja 2018
Przew. @wassermann_ma : Po zatrzymaniu Marcina P. nie było już ani kogo podsłuchiwać ani obserwować. pic.twitter.com/Aovi1GgzWU
Przewodnicząca Wassermann zapytała o podział prac w sprawie Amber Gold pomiędzy delegaturami w Gdańsku i w Warszawie.
Działania operacyjne delegatury prowadziły we własnym zakresie. Moim zdaniem w tym okresie obie delegatury pracowały razem
– ocenił były szef ABW.
Nie stwierdziliśmy, żeby Marcin P. ukrył te pieniądze, o których pani poseł hipotetycznie mówi. Usiłował ukrywać te pieniądze, które z działalności przestępczej posiadał, ale skutecznie zostało mu to później uniemożliwione
– podał Bondaryk.
Skutecznie, czyli ile środków zostało zabezpieczone? – dopytała przewodnicząca.
Skutecznie tyle, ile zostało
– odparł świadek.
Proszę powiedzieć, czy to było skuteczne zabezpieczenie, w obliczu tego, że to Marcin P. ogłosił upadłość 27 lipca jednej spółki lotniczej, 30 lipca drugiej spółki lotniczej, 13 sierpnia samego Amber Gold, 16 sierpnia wpadł do prokuratury i wyszedł bez środków zapobiegawczych. Wyprowadził praktycznie wszystkie pieniądze przez okres kwietnia, maja, czerwca i lipca i zostało parę milionów, które agencja zabezpieczyła i to jest skuteczne działanie ABW, która wiedziała już od kilku lat, od polowy sierpnia 2011?
– pytała przewodnicząca.
⚫ "Skoro nie wiedziałem, że syn @donaldtusk pracuje w tej firmie na umowę zlecenie, to nie mogłem go chronić" - mówi #Bondaryk w sprawie #OLT i #AmberGold.
— SKOK na Amber Gold (@SKOKnaAG) 16 maja 2018