Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił zaskarżony przez Antoniego Macierewicza wyrok Sądu Okręgowego w Warszawe w sprawie o ochronę dóbr osobistych wniesioną przez byłego agenta WSI, Aleksandra Makowskiego. - Jesteśmy usatysfakcjonowani z dzisiejszego wyroku - mówi w rozmowie z portalem niezalezna.pl pełnomocnik Antoniego Macierewicza, mec. Andrzej Lew-Mirski.
Dziś warszawski Sąd Apelacyjny zdecydował o uchyleniu wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie w procesie, jaki Aleksander Makowski wytoczył Antoniemu Macierewiczowi.
Jak udało nam się dowiedzieć, w ustnym uzasadnieniu Sędzia SA Joanna Wiśniewska-Sadomska uznała większość zarzutów przedstawionych w złożonej przez Antoniego Macierewicza apelacji, zgadzając się z argumentacją strony pozwanej. Wśród przedstawionych argumentów znalazły się te, iż Sąd Okręgowy w Warszawie (pierwszej instancji) nie przesłuchał stron oraz nie rozpoznał wniosków dowodowych pozwanego.
Teraz sprawa trafi do ponownego rozpoznania do warszawskiego SO.
- Jesteśmy usatysfakcjonowani z dzisiejszego wyroku
- powiedział w rozmowie z portalem niezalezna.pl pełnomocnik Antoniego Macierewicza, mec. Andrzej Lew-Mirski.
O okolicznościach wszczęcia procesu Makowski-Macierewicz tak we wrześniu 2016 r. na łamach "Gazety Polskiej Codziennie" pisał Maciej Marosz:
"Były szpieg komunistyczny Aleksander Makowski pozwał szefa MON-u Antoniego Macierewicza. Powodem pozwu sądowego była konferencja prasowa z 2014 r. ówczesnego posła PiS-u. Macierewicz przytoczył podczas niej opinie ludzi służb o szkodliwej roli Makowskiego jako agenta Wojskowych Służb Informacyjnych".
We wrześniu 2016 r. podczas rozprawy, pełnomocnik Macierewicza, mec. Andrzej Lew-Mirski, złożył wniosek o oddalenie pozwu Makowskiego. Rozpoznający sprawę sędzia Marcin Borcuch odrzucił jednak ten wniosek.
W grudniu 2017 r. SO w Warszawie orzekł, że Antoni Macierewicz ma przeprosić Makowskiego i wpłacić 25 tys. złotych na jedną z fundacji. Były szef MON złożył od wyroku apelację, której wynik poznaliśmy dzisiaj.