Ogromne długi spółek kolejowych. Idące w miliony złotych rocznie pensje dla prezesów i menedżerów PKP. Chaos przy wprowadzaniu nowego rozkładu jazdy i zbliżający się strajk kolejarzy. Taki jest obraz polskiej kolei po pięciu latach rządów Platformy Obywatelskiej.
W weekend PKP wprowadziło nowy rozkład jazdy, w którym zabraknie niektórych połączeń regionalnych. W niedzielę o godz. 10:30 na dworcu Warszawa Zachodnia
większość pociągów była opóźniona. Ludzie marzli na peronach. Podobnie było w innych miastach. Najwięcej zmian jest na Śląsku, gdzie na rynek wszedł nowy przewoźnik – Koleje Śląskie.
– Chaos zwiększy się z pewnością w poniedziałek, kiedy ludzie będą jechali do pracy i dopiero na dworcach dowiedzą się, że ich połączenia zlikwidowano – twierdzi Leszek Miętek, prezes Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych.
– Chaos związany ze zmianami połączeń kolejowych doskwiera pasażerom. Tylko pociągi Intercity miały w tym roku 1200 korekt w rozkładzie jazdy – podkreśla.
Pracownicy PKP w związku z sytuacją na kolei rozpoczęli referendum strajkowe.
– Referendum idzie pomyślnie, a frekwencja dopisuje – mówi „Gazecie Polskiej Codziennie” Stanisław Kokot, rzecznik prasowy Sekcji Krajowej Kolejarzy NSZZ „Solidarność”.
Dzisiaj mamy poznać wynik głosowania, jednak minister infrastruktury Sławomir Nowak już zapowiedział w mediach, że strajk rozpocznie się tuż przed świętami.
– Chyba pierwszy raz od 1989 r. zdarza się, że minister ogłasza strajk na kolei – mówi „Codziennej” Jerzy Polaczek, były minister transportu i budownictwa.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Jacek Liziniewicz