Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Splamiony mundur

Odejście gen. Krzysztofa Parulskiego powinno zapoczątkować ciąg dymisji wszystkich osób odpowiedzialnych za Smoleńsk.

Odejście gen. Krzysztofa Parulskiego powinno zapoczątkować ciąg dymisji wszystkich osób odpowiedzialnych za Smoleńsk. Przynajmniej w Polsce, bo na Rosję nie mamy żadnego wpływu, na dodatek słowo „odpowiedzialność” jest tam pojęciem względnym.

Ciągłe kłamstwo

Od momentu katastrofy rządowego samolotu Tu-154M, w której zginęli śp. prezydent RP Lech Kaczyński, jego małżonka i towarzyszące im 94 osoby, niemal każdego dnia było widać, jak w smoleńskim kłamstwie pogrążają się przedstawiciele naszej władzy. Premier polskiego rządu, który mówił, że nie było innych rozwiązań i musieliśmy wybrać konwencję chicagowską, dotyczącą przecież lotów cywilnych, a nie wojskowych, a taki właśnie był lot Tu-154M. Jego urzędnicy, którzy nie pozwolili otworzyć rodzinom trumien z ciałami ich najbliższych osób, bo zakazała tego rosyjska jurysdykcja, chociaż pogrzeby odbyły się na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Kłamali też ludzie w mundurach, którzy po Smoleńsku dostali generalskie szlify, a którzy nie znali etosu polskiego żołnierza.

Postawa niegodna polskiego oficera

Śp. prof. Lech Kaczyński był pierwszym prezydentem niepodległej Polski, który ten etos rozumiał i robił wszystko, by pojęcie żołnierskiego honoru wróciło do naszego wojska. Ten cel realizowali kolejno śp. Władysław Stasiak i śp. Aleksander Szczygło – kolejni szefowie Biura Bezpieczeństwa Narodowego, którzy zginęli pod Smoleńskiem. Tymczasem gen. Krzysztof Parulski i gen. Marian Janicki, którzy swoje awanse zawdzięczają Platformie Obywatelskiej i prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu, zrobili wiele, by prawda o Smoleńsku przez wiele miesięcy pozostawała w ukryciu. Gen. Parulski na naradzie u premiera Władimira Putina w Moskwie nie protestował, gdy MAK w osobie gen. Tatiany Anodiny rezygnował z pomocy międzynarodowych ekspertów. Zamiast postawy godnej polskiego oficera gen. Parulski bez słowa sprzeciwu oddał Rosjanom wrak Tu-154M, który jest własnością polskiego rządu. Nie protestował, gdy w Moskwie zostały czarne skrzynki ani gdy w świat poszły słowa o „pijanym polskim generale w kabinie pilotów”. Zamiast dążyć do prawdy, gen. Parulski odsuwał od śledztwa niewygodnych prokuratorów, zastępując ich aparatczykiem ze stanu wojennego.

Za plecami tych, którzy nie żyją

Szef BOR-u gen. Marian Janicki oświadczył, że nie „rozważa dymisji, a opinia biegłych o Smoleńsku jest krzywdząca”. I mówi to człowiek, który stał na baczność przed Rosjanami, którzy nie wpuścili oficerów BOR-u na rekonesans smoleńskiego lotniska przed wizytą polskiego prezydenta! Gen. Janicki publicznie kłamał, gdy mówił, że na lotnisku byli oficerowie BOR-u. Kłamał, gdy zapewniał, że był zabezpieczony transport prezydenta i towarzyszących mu osób do Katynia. W rzeczywistości na lotnisku byli jedynie kierowcy BOR-u, a samochody, mające zawieźć gości do Katynia, zostały zabrane na pokładzie iła, który po dwukrotnej próbie wylądowania odleciał ze smoleńskiego lotniska tuż przed katastrofą. Dziś gen. Janicki odpowiedzialność zrzuca na swoich podwładnych – oficerów BOR-u, którzy zginęli w Smoleńsku. Mówiąc, że opinia jest krzywdząca, jednym tchem wymienia nazwisko śp. płk. Jarosława Florczaka, „który dowodził całą operacją”. Gen. Janicki chowa się za plecami tych, którzy nie żyją. Tymczasem to on od 2008 r. kieruje Biurem Ochrony Rządu, a bycie szefem to nie tylko rauty, przyjęcia, ordery, zaszczyty i brylowanie w mediach. To przede wszystkim odpowiedzialność za podwładnych i całą formację. Generałowie, którzy kurczowo trzymają się dziś swoich stołków, zapomnieli o tym.

Artykuł ukazał się w aktualnym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie"


 



Źródło:

Dorota Kania