Nadzwyczajna sesja rady Warszawy poświęcona sprawie sprzedaży kamienicy przy ul. Marszałkowskiej 66 miała odbyć się w środę. Sesja został zwołana na wniosek radnych PiS, którzy odpowiedzieli na prośbę stowarzyszeń lokatorskich. Radni mieli się zająć tylko jedną sprawą – kamienicy przy ul. Marszałkowskiej 66.
Szybko jednak przerwano obrady i ogłoszono przerwę do 5 czerwca. Przed wejściem do sali obrad dochodziło do dantejskich scen. Straż miejska nie chciała wpuścić do środka zainteresowanych tą sprawą mieszkańców. Tymczasem, w środku, na wielu miejscach dla publiczności, siedzieli... urzędnicy. Można było ich poznać po charakterystycznych smyczach do identyfikatorów.
W rozmowie z portalem Niezalezna.pl Sebastian Kaleta przyznaje, że choć wiele lat uczestniczy w sesjach rady Warszawy, świadkiem takich wydarzeń jeszcze nie był.
- Takich sił straży miejskiej jeszcze nie widziałem zaangażowanych w sesję. Strach zagląda w oczy ekipie Trzaskowskiego, ponieważ cała Polska widzi, że Marszałkowska 66 to jest odradzająca się afera reprywatyzacyjna. Wyrzucono lokatorów, by po kilku latach stwierdzić, że nie będzie dla nich remontu, że nie wrócą, tylko będzie sprzedaż, jakiś deweloper położy na tym łapę
- mówi nam polityk, dodając, że "przypadkowo deweloperzy finansują przecież kampanię Rafała Trzaskowskiego i w ogóle PO".
- Środowiska lokatorskie apelowały o taką sesję, bo problemów lokatorskich jest bardzo dużo. Rafał Trzaskowski obiecywał budowę półtora tysiąca mieszkań rocznie, zbudowano ledwie tysiąc dwieście przez całych sześć lat. Więcej sprzedaje, niż buduje, czyli się zwija Warszawa pod tym kątem. Ci, którzy apelowali o sesję rady miasta, nie zostali na nią wpuszczeni. Wpuścili swoich klakierów z PO, urzędników, działaczy, którzy jeszcze bili brawo na wniosek, żeby tej sesji nie było. I sprowadzono ich tylko po to, żeby mieszkańcy, którzy są zainteresowani tymi sprawami, nie weszli. Wyobrażam sobie, jak mogły takie zjazdy za czasów komuny wyglądać
- relacjonuje Kaleta.
Zdaniem posła, "stało się coś wyjątkowo oburzającego, ponieważ sprawa jest bardzo poważna - jest obowiązek prowadzenia tej sesji, bo złożyliśmy taki wniosek jako radni opozycji".
- Nie odbyło się nic. Jak powiedziała jedna z mieszkanek - "to jest szwindel". I tego szwindlu się bardzo Rafał Trzaskowski obawia, bo cała Polska patrzy, jak wierny uczeń Hanny Gronkiewicz-Waltz kopiuje jej aferę, w nowym wydaniu
- stwierdza.