"Premier, kontrasygnując postanowienie Prezydenta, jedynie przyjął odpowiedzialność przed Parlamentem za ten akt. Postanowienie wraz z podpisem Prezydenta zostało przekazane Sądowi Najwyższemu oraz opublikowane w Monitorze Polskim i wywołało już skutki prawne" - informuje na swojej stronie internetowej Sąd Najwyższy. W opublikowanym stanowisku sędziowie piszą, że zachowanie Donalda Tuska, który mówi publicznie o uchyleniu kontrasygnaty, wprowadza w zakłopotanie. Nawet gdyby hipotetycznie dopuścić możliwość cofnięcia decyzji o wyznaczeniu sędziego Wojciechowskiego, takiego cofnięcia musiałby dokonać prezydent, a nie premier.
Informacja o "uchyleniu" przez premiera kontrasygnaty pod decyzją prezydenta w sprawie sędziego Sądu Najwyższego Krzysztofa Wesołowskiego wzbudza ogromne emocje. Komentujący - w tym prawnicy - w ogromnej mierze wskazują, że jest to wprost sprzeczne z konstytucją. Do grona krytyków Donalda Tuska dołączyli wczoraj także koalicjanci Platformy Obywatelskiej. Dziś na stronach Sądu Najwyższego opublikowano jego stanowisko w sprawie.
Podzielono je na cztery wątki.
"Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej w dniu 17 sierpnia 2024 r. wydał na podstawie art. 15 § 3 w zw. z 13 § 3 ustawy o Sądzie Najwyższym postanowienie o wyznaczeniu sędziego SN Krzysztofa Wesołowskiego na przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego dokonującego wyboru kandydatów na stanowisko Prezesa Sądu Najwyższego kierującego pracą Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Wskazanie do pełnienia tej funkcji nastąpiło na mocy postanowienia Prezydenta RP, nie zaś na mocy decyzji Prezesa Rady Ministrów. Premier, kontrasygnując postanowienie Prezydenta, jedynie przyjął odpowiedzialność przed Parlamentem za ten akt. Postanowienie wraz z podpisem Prezydenta zostało przekazane Sądowi Najwyższemu oraz opublikowane w Monitorze Polskim i wywołało już skutki prawne. Zakłopotanie wzbudzają więc takie wypowiedzi jak Premiera na platformie X czy Ministra Sprawiedliwości (w programie „Kropka nad i” w telewizji TVN24) sugerujące możliwość cofnięcia skutków prawnych postanowienia Prezydenta RP wyznaczającego sędziego SN Krzysztofa Wesołowskiego na przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej" - podkreślają w najważniejszym z punktów sędziowie SN.
"Postanowienie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, a tym bardziej kontrasygnata Premiera, stanowią akty organów władzy państwowej, które są wydawane na podstawie Konstytucji RP, nie zaś w ramach postępowania administracyjnego. Jako takie nie podlegają kontroli sądów administracyjnych i także z tej przyczyny nie mają do nich zastosowania przepisy regulujące postępowanie przed sądami administracyjnymi, w tym również trybu tzw. „autokontroli” z art. 54 § 3 prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, której – gdyby nawet hipotetycznie założyć jej dopuszczalność – musiałby dokonać Prezydent, a nie Premier" - zaznacza Sąd Najwyższy.
Czy ewentualna blokada wyboru Wojciechowskiego sparaliżuje Sąd Najwyższy? Otóż, nie. "Dla przeprowadzenia wyboru kandydatów na stanowisko Prezesa Sądu Najwyższego nie jest nieodzowne prowadzenie obrad przez sędziego SN dr. hab. Krzysztofa Wesołowskiego, ponieważ obrady takie prowadzi zwykle Prezes SN kierujący pracą Izby. Jedynie w przypadku, w którym urzędujący Prezes ubiega się o reelekcję, konieczne jest wskazanie innego sędziego do przewodniczenia zgromadzeniu" - czytamy w trzecim punkcie.
Zdaniem Sądu Najwyższego, działania Donalda Tuska godzą w konstytucyjne prawa "jednej osoby, a mianowicie urzędującej Prezes SN prof. dr hab. Joanny Misztal-Koneckiej".
Ich bezpośrednim skutkiem byłoby zablokowanie możliwości ubiegania się o funkcję prezesa jedynej kobiecie, która wyraziła zgodę na kandydowanie, naruszając jej prawa podstawowe chronione przez art. 33 oraz art. 60 Konstytucji RP. Natomiast działania te nie mogłyby przeszkodzić Prezes SN Joannie Misztal-Koneckiej w poprowadzeniu zgromadzenia wyborczego sędziów Izby Cywilnej
- podkreślają sędziowie.