W sobotnie popołudnie plac Zamkowy w Warszawie stał się areną manifestacji zorganizowanej przez Prawo i Sprawiedliwość. Uczestnicy wiecu protestowali przeciwko nielegalnej migracji oraz umowie z Mercosurem. Wśród zaplanowanych mówców znalazł się prezes partii Jarosław Kaczyński, a później były wicepremier i minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak.
Apel o referendum
Mariusz Błaszczak, były szef MON i wicepremier, w swoim wystąpieniu skupił się na kwestiach bezpieczeństwa, które jego zdaniem są bezpośrednio związane z polityką migracyjną Unii Europejskiej.
"Zagrożenia są bardzo realne i dotyczą bezpieczeństwa wewnętrznego, jak również zewnętrznego" - ostrzegał polityk, nawiązując do kwestii o migracji w Europie.
Błaszczak wezwał zebranych do podjęcia konkretnych działań. "Złóżmy swoje podpisy pod referendum obywatelskim w sprawie wyjścia Polski z paktu migracyjnego, a potem pójdźmy do urn i zagłosujmy za wyrzuceniem do kosza paktu migracyjnego" - apelował do uczestników wiecu.
Były wicepremier nie szczędził mocnych słów pod adresem unijnych regulacji dotyczących migracji. "Wiecie państwo, w tym pakcie z diabłem zapisali tzw. roczne kwoty solidarnościowe. Co roku oligarchowie unijni będą decydowali, ilu nielegalnych migrantów będą wysyłali do obcych państw. Nie pozwólmy na to" - mówił Błaszczak, używając określenia "pakt z diabłem" w odniesieniu do unijnego paktu migracyjnego.
Polityk PiS wskazywał, że nielegalna migracja stanowi bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski.