Państwa członkowskie Unii Europejskiej, które odmówią pomocy w relokacji uchodźców w sytuacji kryzysu migracyjnego i nie będą chciały przyjąć imigrantów, nie powinny być uprawnione do części w
Choć szwedzka eurodeputowana przyznaje, że sam projekt dotyczy głównie kryzysu migracyjnego w regionie Morza Śródziemnego, jej zdaniem proponowane przez nią rozwiązania mogłyby mieć również zastosowanie także w przypadku innych regionów.- Musimy głęboko zreformować politykę azylową UE. Obecny system nie działa, co w sytuacji kryzysu migracyjnego doprowadziło do nadzwyczajnych działań ad hoc i przywracania kontroli na wewnętrznych granicach w strefie Schengen – mówiła Wikstroem na konferencji prasowej w Brukseli.
Projekt, podobnie jak ubiegłoroczna propozycja KE, zakłada wprowadzenie stałego systemu automatycznej dystrybucji uchodźców między państwa UE według ustalonych kwot w sytuacji, gdy któryś z krajów członkowskich zmaga się ze znacznym napływem migrantów. Wikstroem proponuje, by relokacja była uruchamiana w przypadku, gdy dotknięty napływem uchodźców kraj osiągnie 100 proc. przypisanej mu kwoty migracyjnej, wyliczonej m.in. na podstawie wielkości PKB i liczby ludności. Komisja Europejska proponowała, by ten próg wynosił 150 proc.- Jednak jeżeli coś wydarzy się na wschodzie, np. na Białorusi, to dotknięte będą Polska i Litwa. Gdy coś wydarzy się na Bliskim Wschodzie, to dotknie to najbliższy regionowi kraj, czyli Cypr. Dlatego nowy system musi funkcjonować, gdziekolwiek dojdzie do sytuacji kryzysowej – przekonywała Cecilia Wikstroem.
- Tak się składa, że państwa najbardziej oporne w sprawie relokacji otrzymują też bardzo dużo środków z UE i jej funduszy strukturalnych [...] Gotówka może być najlepszym argumentem – powiedziała Wikstroem.