Jest to oczywiście dziecinna igraszka, opowiadanie dla dzieci, że czegoś tam minister nie wiedział, że to tylko takie nieważne notatki, szpargały. To oczywiście znane tłumaczenia. Tak jak w SB wszyscy „pracowali w archiwach”. Tak jak w służbach wszyscy robili w bibliotece, tak teraz Radosław Sikorski jeździł z nieważnymi notatkami do Moskwy – mówił dziś w #Jedziemy Jacek Liziniewicz komentując reakcję opozycji po emisji pierwszego odcinka dokumentalnego serialu "Reset".
Ponad 1,5 mln widzów śledziło Telewizję Polską w trakcie premiery pierwszego odcinka dokumentalnego serialu „Reset” autorstwa red. Michała Rachonia i prof. Sławomira Cenckiewicza. Film o prorosyjskiej polityce rządu Donalda Tuska wzbudził wielkie emocje wśród polityków, zwłaszcza tych, którzy są bohaterami dokumentu. A to dopiero pierwszy odcinek serialu.
Jacek Liziniewicz ocenił, że rzeczywiście wstrząsające jest to, co obejrzeliśmy w pierwszym odcinku cyklu „Reset”.
W zasadzie było to też przypomnienie tego, co było naszą rzeczywistością jeszcze ponad dekadę temu, tylko oglądane z przestrzeni czasu, po tych kilkunastu latach w momencie, kiedy na Ukrainie trwa konflikt zbrojny, kiedy Rosja pokazuje nam się właśnie taką jaką jest i taką jaką ją znaliśmy przez setki lat. Robi to ogromne wrażenie
Dziennikarz „GPC” i „GP” odniósł się do notatek i tez, z którymi jechał Radosław Sikorski na spotkanie z Ławrowem.
Jest to oczywiście dziecinna igraszka, opowiadanie dla dzieci, że czegoś tam minister nie wiedział, że to tylko takie nieważne notatki, szpargały. To oczywiście znane tłumaczenia. Tak jak w SB wszyscy „pracowali w archiwach”. Tak jak w służbach wszyscy robili w bibliotece, tak teraz Radosław Sikorski jeździł z nieważnymi notatkami do Moskwy. To jest zastanawiające, a to wycie jest takie charakterystyczne dla opozycji. Oni zawsze tak wyją, kiedy wiedzą, że mają coś za pazurami, że to będzie rzutować, kiedy pada ich cały PR w sprawie katastrofy smoleńskiej, w sprawie lustracji, korupcji, przekrętów vatowskich i wielu, wielu jeszcze innych rzeczy. To jest charakterystyczna cecha i próba usprawiedliwiania wszystkiego na siłę
Dodał ironicznie, że niedługo „będzie jeszcze zabawniej, bo za chwilę z cara Aleksandra będzie robiona polska ikona”.
Jacek Wrona ocenił, że jeżeli chodzi o dokumenty, to bardzo prosto zweryfikować.
„Mamy jednak tą perspektywę czasu i okazało się, że rzeczywistość w wielu przypadkach te tezy, które tam miały miejsce przerosła. Oczywiście możemy dyskutować, ale wydaje się, że jest to dyskusja stricte jałowa, bo zweryfikowała to rzeczywistość. Mamy tę perspektywę historyczną i czasową” – powiedział i dodał, że zaklinanie rzeczywistości wydaje się bezcelowe.
Z tego pierwszego odcinka początkowego wyłania pewien obraz i już możemy mieć pewną perspektywę kolejnych. Najgorsze jest to, że wiemy do czego to doprowadziło. W waszym filmie będą oczywiście te poszczególne etapy opisywane i pokazywane, ale niestety znamy ten efekt końcowy – ten, nazwijmy to reset, praktycznie nic nie przyniósł. Doprowadził do sytuacji, którą mamy obecnie i którą od jakiegoś tam czasu borykamy się, czyli pełnowymiarowej wojnie na Ukrainie, wojnie hybrydowej na naszej wschodniej granicy, uzależnieniem energetycznym, problemami z inflacją, problemami ekonomicznymi. To wszystko w jakiś sposób jest efekt tego resetu
"Reset" to filmowa opowieść o polityce Donalda Tuska wobec Rosji z lat 2007-2014. Dokument pokazuje, jak wyglądała Rosja, z którą jednał się od 2007 r. Tusk. Rozmówcy autorów - m.in. Edward Lucas, Ahmed Zakajew, Jurij Fielsztinski i Bill Browder - dowodzą, że w latach 2007-2008 nie ulegało wątpliwości, iż Kremlem rządzą terroryści i mordercy, nieobawiający się sięgać po takie środki jak otrucia, wysadzanie w powietrze własnych obywateli, zabójstwa dziennikarzy, czystki etniczne i zbrojne podboje.