Doświadczenie z serialem, w którym zagrałem w wieku ośmiu lat, nauczyło mnie, że pieniądze biorą się z pracy. Dla mnie, dzieciaka, to była naprawdę ciężka orka
– przekonuje Trzaskowski, który za pieniądze zarobione za udział w produkcji przeznaczył na kupno plastikowego flippera.
Trzaskowski w serialu "Nasze podwórko"
W roku 1980 Rafał Trzaskowski zagrał w serialu "Nasze podwórko". Kandydat na prezydenta RP wspomina, że "nakręcono tylko pięć odcinków, ale zdjęcia trwały kilka miesięcy".
Wstawałem o piątej rano, o szóstej rodzice zawozili mnie na plan. Dyscyplina, dużo tekstu do nauczenia - dla bardzo ruchliwego dzieciaka spory kierat. Grali Andrzej Zaorski, Małgorzata Niemirska, Bożena Dykiel, Witold Pyrkosz, Damian Damięcki... Pierwsza liga, jeśli chodzi o aktorów dorosłych
– chwali się znajomościami Trzaskowski.
Prezydent stolicy dodaje skromnie, że serial wyemitowano wtedy chyba tylko raz, nie był więc aż tak popularny, jak na przykład wielokrotnie powtarzany "Dziewczyna i chłopak".
Ale byłem zaczepiany przez dzieci na ulicy
– nadmienia niegdysiejsza gwiazda.
Znajomości rodziców nie odgrywały roli
Trzaskowski, zagajony przez Donatę Subbotko o to, czy na srebrny ekran dostał się po znajomości (gdyż sam przyznał, że akcja serialu, w którym wystąpił, oparta jest na życiu Tomka Jastruna, a rodzice Trzaskowskiego znali Jastruna seniora, Mieczysława), zdecydowanie się oburzył.
On po prostu miał talent!
Nie, broń Boże. Przyszli jacyś ludzie z ekipy do szkoły, szukali dzieci i mnie wypatrzyli. Podobno wyglądałem jak mały Jastrun
– wyjaśnia Trzaskowski.
Subbotko chyba nie do końca jednak uwierzyła, że pochodzenie ze środowiska artystów i "fermentu intelektualnego" nie dało fory młodemu Trzaskowskiemu.
Moi rodzice i "wziąć Rafałka"? Wręcz przeciwnie. Matka powiedziała: "Co to za idiotyczny pomysł", a ojciec: "A może niech on tam zagra, to dostanie od życia w dupę". Po prostu wybrano kilkoro dzieciaków, ja miałem zdjęcia próbne, pasowałem, bo piwne oczy, kręcone włosy... W czasie kręcenia zdjęć opuściłem kilka miesięcy w szkole i potem musiałem chodzić na dodatkowe zajęcia., żeby nadgonić program. Ojciec miał rację, jedynak dostał w kość
– podsumowuje serialowy Tomek Jastrun.
W ten sposób Polska straciła szansę na prawdziwy hit: Rafała Trzaskowskiego w roli Adasia Niezgódki, głównego bohatera kultowej w Polsce "Akademii Pana Kleksa".
Rafal Trzaskowski - niedoszły Adaś Niezgódka
Przecież ja już po tym serialu wpadłem w oko twórcom filmu "Akademia Pana Kleksa" i miałem tam zagrać główną rolę, ale już nie chciałem, rodzice też byli przeciwko
– wyznaje Trzaskowski.
Jak twierdzi, jego żona "do końca życia mu tego nie daruje".
Moja żona mówi, że do końca życia mi tego nie daruje, bo jak można odmówić takiej roli. Rodzice mnie oczywiście zapytali, ale powiedziałem, że już wystarczy - byłem bardzo niecierpliwym dzieckiem, a film to duble, powtarzanie kilka razy tego samego, potem zaległości w szkole...
– wylicza prezydent Warszawy.
Sprawę z filmową adaptacją słynnej powieści Jana Brzechwy niedoszły odtwórca głównej roli kwituje iście filozoficznie.
"Akademia pana Kleksa była popularna, miałbym ciekawe doświadczenie, także warsztatowe, ale cóż...".
Nie pomógł nepotyzm: za gruby na Zygmunta Augusta
To jednak nie koniec zalotów kamery do nieletniego wówczas Trzaskowskiego. Brutalnie miała je przerwać legenda polskiego kina i teatru, Aleksandra Śląska.
Jeszcze miałem w tym samym czasie przygodę z serialem "Królowa Bona". Miałem zagrać małego Zygmunta Augusta. Tu rzeczywiście - wiedząc, że występowałem w "Naszym podwórku" - Janusz Majewski, wielki fan jazzu, który przyjaźnił się z moimi rodzicami, zaprosił nas na plan. I tą rolą byłem zainteresowany, podobało mi się, że to film historyczny i występowałbym w kostiumie. Jednak grająca Bonę Aleksandra Śląska powiedziała: "Nie, Rafał jest za gruby do tej roli". Miała rację, Zygmunt August był cherlawym dzieckiem, a nie zaokrąglonym. I tak się skończyła moja kariera aktorska
– podsumowuje kandydat na prezydenta RP z ramienia Platformy Obywatelskiej.