Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polityka

Kocha "Boże coś Polskę". Gdy miał 16 lat, Skrzynecki zapraszał go na wódkę. CYTATY z książki Trzaskowskiego

"Miałem szesnaście lat, a Skrzynecki potrafił zaprosić mnie na wódkę albo rozmawiać ze mną na serio o Polsce" - mówi o legendarnym założycielu "Piwnicy pod Baranami" Rafał Trzaskowski w swojej nietypowej autobiografii. Kandydat PO na prezydenta zdradza też, że jego ulubiona pieśń to "Boże coś Polskę" - i że Donald Tusk, Grzegorz Schetyna oraz Sławomir Nitras to niezwykle oczytani intelektualiści! Zwierzenia Rafała Trzaskowskiego o sobie i o swoim życiu zapełniły aż 470 stron. Przeczytaliśmy je za was. Oto wybrane fragmenty najśmieszniejszej książki roku. Wkrótce kolejny tekst na ten temat - z innymi, równie smakowitymi cytatami!

O pracy dla Solidarności

Rafał Trzaskowski pracował dla biura Solidarności (w siedzibie kawiarni Niespodzianka na pl. Konstytucji) jako licealista w sumie dwa miesiące. Z książki wynika, że doradzał "jak głosować na Solidarność" - ale jednocześnie... miał listę "dobrych komunistów", których też polecał:

Reklama
W dniu wyborów staliśmy pod lokalami wyborczymi i doradzaliśmy, jak głosować na Solidarność i nie dopuścić do władzy komunistów. Przy czym jeśli ktoś bardzo chciał głosować na stronę rządową, to mieliśmy listę nazwisk, dobrze wiedzieliśmy, kto tam jest najmniej szkodliwy. Na przykład Marcin Święcicki, ojciec mojego przyjaciela, był na liście tych "dobrych komunistów".

Nastoletni Trzaskowski rozmawiał też z Markiem Edelmanem, śpiewał również dla niego Stevie Wonder:

Pamiętam też, jak przyszedł do nas na plac Konstytucji Marek Edelman. Mówię do niego: "To było moje marzenie, żeby z panem porozmawiać", a on: "'Masz strasznie banalne marzenia, chłopcze". A kiedyś luksusową komunistyczną czajką podjechał do Niespodzianki Stevie Wonder, bo bywały tam również amerykańskie gwiazdy. To było niesamowite: wielki Stevie Wonder stoi przede mną ze znaczkiem Solidarności. W dodatku dla nas zaśpiewał.

Dzięki książce dowiadujemy się też, jaka jest "ulubiona polska pieśń" Trzaskowskiego. Okazuje się, że to... katolicka, religijna "Boże coś Polskę".

Miłośnik katolickich patriotycznych pieśni, rekomendujący "dobrych komunistów", już jako 18-latek wiedział, że bracia Kaczyńscy "szkodzą" Polsce:

Mojemu ojcu Porozumienie Centrum na początku się podobało, uważał, że Kaczyńscy to państwowcy. Nie rozumiałem, o co mu chodzi, przecież już wtedy ci panowie, będąc u boku Wałęsy, bez przerwy wywoływali konflikty.

O domu rodzinnym i przyjaciołach rodziny

Nie mogło zabraknąć wspomnień z domu rodzinnego, gdzie młody "Bonżur" wsłuchiwał się w dyskusje o Igorze Strawińskim, a potem przychodził 58-letni Piotr Skrzynecki i zapraszał go na wódkę. W nocy kontemplował zaś ze słynnym aktorem obraz Rembrandta w Muzeum Książąt Czartoryskich.

U mnie w domu panował ferment intelektualny. Do dzisiaj pamiętam kłótnie o zasadność powstania warszawskiego albo - z uwagi na zainteresowania mojego taty - dyskusje o wyższości Strawińskiego nad Rachmaninowem, bo ojciec wolał muzykę intelektualną niż oddziałującą na emocje. [...]
Rodzice prowadzili dom otwarty, przychodziło wielu artystów i dla mnie od małego było normalne, że istnieją różne punkty widzenia. To nie była Warszawka bananiarska, taka, co piła wódeczkę i rozbijała się samochodami, tylko mądrzy ludzie.[...]
Miałem szesnaście lat, a Skrzynecki potrafił zaprosić mnie na wódkę albo rozmawiać ze mną na serio o Polsce. Jak miał pieniądze, to fundował i wydawał wszystko, innego dnia mówił: "Rafał, masz jakąś kasę? Bo jestem goły, może byś mnie zaprosił na winko". Kiedyś zadzwonił do dyrektora Muzeum Książąt Czartoryskich i wziął mnie tam w środku nocy, żeby posiedzieć przed "Krajobrazem z miłosiernym Samarytaninem" Rembrandta i "Damą z łasiczką Leonarda da Vinci'".

O AK i o Żołnierzach Wyklętych

Trzaskowski snuje też refleksje o Żołnierzach Wyklętych. Jego zdaniem - ich historia jest "niejednoznaczna" i nie ma wiele wspólnego z "polskim DNA". A żołnierze "Ognia" - przytacza tu relację swojego ojca - zachowywali się jak "rubaszne bandziory".

PiS chciał podporządkować sobie wszelkiego rodzaju stowarzyszenia, ale byli bohaterowie AK z alergią reagowali na próby wykorzystywania ich do budowania doraźnej narracji politycznej. PiS postanowił więc krzewić pamięć żołnierzy wyklętych, których już wśród nas nie ma i którzy nie mogą się temu sprzeciwić. W pewnym sensie próbowano nimi przesłonić tradycję Armii Krajowej i powstania warszawskiego. Być może u zarania była chęć odreagowania tego, że o wyklętych w komunie w ogóle się nie pamiętało, byli wyrzuceni poza nawias historii, przypomniał o nich dopiero prezydent Bronisław Komorowski. Ale za sprawą PiS-u proporcje zostały wypaczone, bo jednak AK i powstanie mają dużo więcej wspólnego z naszym polskim DNA niż historia żołnierzy wyklętych, która jest, mówiąc delikatnie, niejednoznaczna. [...]
Politycy PiS-u dopuścili także do wynaturzenia: przy ich cichym błogosławieństwie symboliki AK zaczęły używać środowiska faszyzujące, które siały nienawiść i demolowały Warszawę, głównie w dniu 11 listopada w Święto Niepodległości. [...]
A po wojnie, jeszcze przed grudniem 1948 roku, kiedy komuniści położyli łapę na polskim harcerstwie, ojciec jeździł jako harcerz na obozy na Podhale. Opowiadał, że wieczorami, kiedy siedzieli przy ognisku, dosiadali się do nich żołnierze "Ognia", żeby pośpiewać i pogawędzić. Podobnie bywało też groźnie. Mieli na piersi szkaplerze z Matką Boską, ale zachowywali się czasem bardziej jak rubaszne bandziory niż żołnierze. [...]
Jestem pierwszym prezydentem, który zajął się tak intensywnie samymi bohaterami. Miasto im pomaga. Interesują nas ich wspomnienia i motywacje. Mają swój Dom Powstańców Warszawskich, do którego mogą codziennie przychodzić i w którym mają rehabilitację, ciepłe posiłki, organizowane są spotkania z młodzieżą.

O własnym dzieciństwie

Dzieciństwo Trzaskowskiego? Była to "ciężka orka" - biedny Rafał "wychowywał się na totalnie trudnym podwórku":

Doświadczenie z serialem, w którym zagrałem w wieku ośmiu lat, nauczyło mnie, że pieniądze biorą się z pracy. Dla mnie, dzieciaka, to była naprawdę ciężka orka. [...]
Start miałem uprzywilejowany, co tu dużo gadać. Z tym że wychowywałem się na totalnie trudnym podwórku i znam normalne życie całkiem dobrze, nie mówiąc o tym, ile razy dostawałem bęcki i sam kogoś tłukłem kijem, bo podwórka biły się ze sobą. I trzeba było sobie radzić.

O swojej zagranicznej edukacji

Trzaskowski przyznaje jednak, że z tego "totalnie trudnego podwórka" trafił do... prywatnej amerykańskiej szkoły, która kosztowała "absurdalne pieniądze". Swoim zagranicznym kolegom ze szkoły kazał czytać... antypolskiego "Malowanego ptaka" Jerzego Kosińskiego. Prywatny koncert dała im wtedy "Ula Dudziak":

Cranbrook to kampus przypominający Oxford. Architektoniczny cud zanurzony w 130 heltarach parków, z budynkami w stylu art nouveau, zaprojektowanymi w latach 20. ubiegłego wieku przez Eliela Saarinena, jednego z najlepszych secesyjnych architektów. Chodziłem do liceum prep school, czyli przygotowującego do startu na wyższą uczelnię. Kosztowało absurdalne pieniądze, uczyły się w nim dzieci bardzo bogatych rodziców, ale i mnóstwo biedniejszych dzieciaków na stypendiach oraz sportowców. [...]
Jeden z moich kumpli ze szkoły, bogaty Kolumbijczyk Angel, zabrał mnie i jeszcze jednego chłopaka swoją mazdą RX-7 z silnikiem Wankla, jednym z najszybszych seryjnie produkowanych samochodów na świecie, do Nowego Jorku. Udało mi się dodzwonić do Uli Dudziak i nocowałem u niej parę dni. Urządziła nam prywatny koncert i opowiadała o Kosińskim, z którym się spotykała i który mi tam gdzieś mignął. Załatwiła nam wejście do jazz klubów, gdzie nikt nie pytał, ile mamy lat, i serwowano browar. Kumple wniebowzięci, że poznali kogoś takiego jak Ulka, a ja kazałem im przeczytać "Malowanego ptaka".

Kto czyta, a kto nie?

Na koniec hit - czołowi politycy PO, ze Sławomirem Nitrasem włącznie (!), to według Trzaskowskiego oczytani intelektualiści:

Kiedy mam wolną chwilę, to czytam, zasypiam z myślą o tym, co będę czytał następnego dnia, a gdy jadę do jakiegoś kraju, to zastanawiam się, jakie książki tam kupię. [...]
"Donald Tusk czyta mnóstwo, widzę czasem, jakie książki leżą u niego na biurku. Premier nie ogranicza się wyłącznie do polityki. Grzegorz Schetyna jest bardzo oczytany, zwłaszcza jeśli chodzi o historię, a już Bliski Wschód i II wojnę światową ma w małym palcu Rozmowy z nim są zawsze interesujące. Sławek Nitras czyta nałogowo.
Reklama