Przypomnijmy zatem, jak w rzeczywistości wyglądały te twarde warunki stawiane przez Ewę Kopacz.
W lipcu 2015 roku Unia Europejska zadeklarowała przyjęcie 60 tysięcy uchodźców i rozdzielenie ich między poszczególne kraje. Polska pod rządami PO-PSL zadeklarowała przyjęcie 2 tysięcy uchodźców. Połowa tej grupy to uciekinierzy z Syrii, a druga - imigranci z Afryki Północnej, którzy przedostali się do Europy, przepływając Morze Śródziemne. Ewa Kopacz przyznała, że liczba ta będzie większa.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kopacz chce więcej uchodźców. Rzecznik: Została źle zrozumiana
Później okazało się, że imigrantów może być znacznie więcej. Zagraniczni korespondenci przedstawili liczby. Zgodnie z tym zestawieniem, Polska znajdowała się w czołówce krajów, które miałyby przyjąć największą grupę uchodźców. Była mowa nawet o liczbie w sumie ponad 10 tys. imigrantów.
Następnie Ewa Kopacz „poważnie rozważała zwiększenie zaangażowania”. Wszystko wskazywało na to, że była premier, choć wprost tego nie wyraziła, zamierzała podporządkować się dyktatowi Zachodu i przyjąć kilkanaście tysięcy uchodźców.
Do tego zdawały się to również potwierdzać działania wojewody mazowieckiego, który powołał wtedy pełnomocnika ds. migracji.
Była premier mówiła, że to test na przyzwoitość. Kopacz tłumaczyła, że na naszych oczach rozgrywa się największy ludzki dramat w historii Unii Europejskiej.
– mówiła.Giną tysiące ludzi a Morze Śródziemne zamieniło się w cmentarzysko. Codziennie jesteśmy świadkami rodzinnych tragedii. Każdy rodzic wie, że nie ma nic gorszego niż być świadkiem śmierci własnego dziecka
Reklama
CZYTAJ WIĘCEJ: Szczerski: „Kopacz nie wie jak powiedzieć Polakom, że przyjmie sześć razy więcej imigrantów”
Polityk Platformy przekonywała, że „oczekuje się od nas gestu”. Stwierdziła, że chce przyjąć 12 tys. uchodźców, bo... "tyle przychodzi na mecze Legii".
Dziś w TVP Info pojawił się jej kolega z partii, Cezary Tomczyk. Podczas rządów Kopacz, był rzecznikiem rządu. Stwierdził, że „warunki rządu premier Ewy Kopacz były na tyle twarde, że żaden uchodźca do Polski nie przyjechał”. W ten sposób odpowiedział na pytanie o słowa z kampanii wyborczej.
Przekonywał wtedy, że są gotowi do przyjęcia dowolnej liczby uchodźców. Panu posłowi przypominamy:
– powiedział wtedy Tomczyk. Rozmowa miała miejsce w RMF FM, 18 września 2015 roku.Jako kraj jesteśmy przygotowani na każdą liczbę uchodźców. Chodzi o to, żeby podział uchodźców w Europie był sprawiedliwy. Weźmiemy na klatę wszystkie decyzje, które podejmiemy ws. uchodźców
Dziś jednak był zdania, że to słowa wyciągnięte z kontekstu. Stwierdził, że „postawili na tyle twarde warunki negocjacji, że jeszcze żaden uchodźca ze Wschodu do nas nie przyjechał". I ma to być "pokłosie warunków stawianych przez tamten rząd, a nie rząd Beaty Szydło" – powiedział dziś Cezary Tomczyk.
Tymczasem to właśnie rząd PO-PSL kierowany przez Ewę Kopacz we wrześniu 2015 r., pod koniec urzędowania zgodził się na przyjęcie kolejnej grupy uchodźców. Polsce, która już wcześniej zgodziła się na przyjęcie 2 tys. uchodźców, przypadło kolejne ponad 5 tys. osób.
W między czasie odbyły się wybory parlamentarne. Wygrało je Prawo i Sprawiedliwość. Rząd PiS krytycznie odniósł się do decyzji poprzedników, choć szanuje je ze względu na zasadę ciągłości władzy. Jak mówiła premier Beata Szydło "rzeczą nadrzędną przy każdej decyzji dotyczącej imigrantów jest sprawa bezpieczeństwa Polski i Polaków" i dlatego nowy rząd zgodził się na przyjęcie w tym roku maksymalnie 400 uchodźców.
Ale Tomczyk łudzi się najwyraźniej, że to jego zasługa no i Ewy Kopacz oczywiście...