W pierwszej turze wyborów prezydenckich Paweł Kukiz zdobył blisko 21 proc. głosów, zostawiając daleko w tyle Janusza Korwin-Mikkego (3 proc. głosów), Magdalenę Ogórek (2 proc.), Adama Jarubasa (1,6 proc.) czy Janusza Palikota (1 proc.). Dla osób, które na co dzień nie śledzą życia publicznego, mogło to być zaskoczeniem. Wszak Kukiz to muzyk rockowy, którego repertuarem z kilku dekad można obdzielić zarówno lewackie kapele anarchistyczne, jak i zespoły grające tożsamościowego, patriotycznego rocka. Jednak od dłuższego już czasu przygotowywał grunt pod swój sukces i pracował na markę człowieka, który chce zmienić system dla dobra Polski i Polaków.
Choć to hipoteza, możliwe, że „rock’n’rollowa dwuznaczność” Kukiza jest kluczem do zrozumienia jego popularności. Wszak nie on jeden miał w swoim repertuarze antysystemowe hasła. Skąd jego sukces? Z jednej strony przyciągnął do siebie ludzi zdystansowanych choćby do „polityki obyczajowej” prawicy, z drugiej – silnie akcentowany patriotyzm pomógł mu zjednać tę część wyborców, dla której ważne jest odwołanie do polskich spraw. Tę dwuznaczność dobrze pokazują okołowyborcze badania elektoratu Pawła Kukiza. Z sondażu exit poll IPSOS wynika, że dawni wyborcy Ruchu Palikota poparli – w stopniu większym niż „producenta wódki i kiepskiej polityki”– właśnie Kukiza: na Palikota zagłosowało jedynie 27 proc. jego dawnego elektoratu, a 37 proc. tych wyborców „zagarnął” Paweł Kukiz.
Elektorat protestu
Ale to tylko część sukcesu „rockowego polityka”. Spójrzmy na inne dane. Z sondażu IPSOS wynika, że nieco ponad 40 proc. obecnych wyborców Kukiza w 2010 r. głosowało na Jarosława Kaczyńskiego, a tylko niecałe 14 proc. na Bronisława Komorowskiego. Ponad 30 proc. elektoratu Kukiza w 2010 r. nie głosowało wcale – niewykluczone, że także z przyczyn metrykalnych. Z kolei w wyborach parlamentarnych z 2011 r. niedawni wyborcy Kukiza popierali w kolejności: Platformę Obywatelską (27 proc.), Prawo i Sprawiedliwość/Polska Jest Najważniejsza (12,5 proc.), Ruch Palikota (4 proc.), SLD (3,5 proc.). Ponad 24 proc. obecnego elektoratu Kukiza w ogóle nie głosowało w tamtych wyborach do Sejmu i Senatu.
Nie bez znaczenia jest metryka. Ponad 40 proc. wyborców Kukiza to ludzie z grupy wiekowej 18-29 lat, a zatem osoby o dość krótkiej „biografii wyborczej” – ich „tożsamość polityczna” wciąż się kształtuje i jest labilna. Być może jej główną dominantą jest – różnie definiowany i wyrażany – sprzeciw wobec politycznego establishmentu, z którym w równym stopniu bywa utożsamiana Platforma Obywatelska jak też Prawo i Sprawiedliwość.
Ten sprzeciw wiąże się z różnie artykułowaną potrzebą zmiany politycznej i uwiarygodnia w oczach młodszych wyborców właśnie kandydatów deklarujących swoją zdecydowaną antysystemowość. Tym razem zdecydowali się oni postawić na Kukiza.
Duża część komentatorów pomija w swoich analizach społeczno-gospodarcze „cechy szczególne” elektoratu danych kandydatów. To poważny błąd, bo „elektorat protestu” wywodzi się w znacznym stopniu z grup zagrożonych emigracją zarobkową (w większości są to właśnie ludzie młodzi!) i gorzej odczuwających swoją sytuację materialną oraz niemających nadziei na dobre życie w rodzinnych stronach. Według sondażu IPSOS trzon wyborców Pawła Kukiza stanowią pracownicy administracji i usług (niewykluczone, że niższych szczebli, których zarobki są zdecydowanie niższe od dochodów wyższej kadry i menedżerów), czyli ponad 20 proc. wszystkich jego wyborców. Tuż za nimi plasują się uczniowie i studenci (16,7 proc.), czyli potencjalni emigranci zarobkowi. Tylko nieco ponad 5 proc. wyborców Kukiza to emeryci i renciści, którzy stanowili ponad 30 proc. wyborców Andrzeja Dudy i blisko 32 proc. wyborców Bronisława Komorowskiego.
W II turze wyborów prezydenckich Duda i Komorowski będą walczyli zatem przede wszystkim o zdecydowanie młodszy elektorat, nieufny wobec głównych sił politycznych, sfrustrowany sytuacją społeczno-gospodarczą w kraju, jaką zastali, wchodząc w dorosłe życie. Z jednej strony są zainteresowani polskimi sprawami, z drugiej – nie utożsamiają ich z linią podziału między PO a PiS, i niekoniecznie są przekonani do przenoszenia kwestii obyczajowych na poziom debaty publicznej (in vitro, aborcja).
Zdobyć młodych
Tym wyborcom – upatruję w tym większych szans dla Andrzeja Dudy – warto uświadomić dwie kwestie. Po pierwsze, w Polsce nie istnieje żadna „zmowa establishmentu” reprezentowana przez dwie największe partie, czyli duopol. W rzeczywistości niemal całą polską sferę publiczną kontroluje koalicja PO-PSL: zarówno na poziomie centralnym, jak i w dużym stopniu także na szczeblu samorządowym. To Platforma (a nie Platforma i PiS) od lat odpowiada za politykę społeczno-gospodarczą, trzyma w ręku administrację publiczną i związane z nią przepływy środków finansowych do sektora prywatnego (choćby zamówienia publiczne). Równocześnie, władza PO-PSL nie ma żadnej realnej przeciwwagi na poziomie decyzyjnych ośrodków politycznych: skupia władzę parlamentarną, ma swój rząd i swojego prezydenta. W dodatku większość głównego nurtu przez palce patrzy na koalicyjny rząd i trzyma jego stronę we wszystkich większych sporach społecznych i politycznych.
Druga kwestia wiąże się ściślej z tematyką społeczno-gospodarczą. Z dużym prawdopodobieństwem można uznać, że elektorat Kukiza to w większości gospodarczy liberałowie, głęboko zniechęceni do instytucjonalnego kształtu Polski, w dodatku ludzie, których mocno niepokoi myśl, że ich jedyna szansa życiowa w kraju to marna płaca, niepewna praca i kredyt na karku. Pojawia się pytanie, jaki model „kapitalizmu po polsku” zaproponują im w najbliższym czasie dwaj kandydaci. Bronisław Komorowski jest wyznawcą sztampy: „szukać lepszej pracy, wziąć kredyt”. Brak tutaj jakiejkolwiek refleksji nad strukturalnymi problemami na rynku pracy, konsekwencjami niedawnego kryzysu gospodarczego, coraz większych problemów ze spłatami kredytów, brakiem polityki mieszkaniowej państwa, coraz trudniejszą sytuacją młodych polskich pracowników, skazanych na umowy śmieciowe, wyludnianiem polskiej prowincji. Ten bezrefleksyjny ton urzędującego prezydenta to szansa dla Andrzeja Dudy: warto pokazać, że „kapitalizm z ludzką twarzą” to także świadomość polityków, iż mają narzędzia do poprawy sytuacji młodego pokolenia. Tematy leżą na ulicy: polityka mieszkaniowa, prawa pracownicze, kwota wolna od podatku, problemy drobnej przedsiębiorczości, często bez szans wobec interesów i możliwości wielkiego zagranicznego kapitału.
Elektorat Pawła Kukiza jest być może kapryśny, ale trzeba traktować go bardzo serio. W dużym stopniu to elektorat pokolenia, z którym trzeba na serio podjąć dyskusję o sprawach społeczno-gospodarczych, ale także pokazać, że może odnaleźć się w życiu publicznym, niekoniecznie popierając jedynie „polityków antyestablishmentowych”. Być może najlepszym tematem na drugą turę wyborów prezydenckich jest ten: otworzyć politykę dla młodych, otworzyć Polskę dla młodych.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Krzysztof Wołodźko