
Zabrana troska o planetę
Najgorsze, co się stało, to odebranie konserwatystom kwestii troski o planetę (pisał o tym świetnie Roger Scruton).
Najgorsze, co się stało, to odebranie konserwatystom kwestii troski o planetę (pisał o tym świetnie Roger Scruton).
Po roku 1989 w szkołach wyższych królować zaczął typ intelektualisty „europejskiego”, zapatrzonego w dobre wzorce zachodnich demokracji.
Symbol dwóch mieczy wysłanych przez Wielkiego Mistrza królowi Jagielle, by go nakłonić do szybszej walki, znany jest chyba każdemu Polakowi. Kojarzy się z tym, jak to daliśmy kiedyś popalić Niemcom ubranym w białe płaszcze z czarnym krzyżem. I chociaż historycy często piszą o tym, że zwycięstwo to nie zostało później odpowiednio „zdyskontowane”, czy też wręcz zostało roztrwonione politycznie, to i tak miało swoją rangę i wymiar. W końcu Germańcy oberwali srogo. Jednak kilka lat później, na soborze w Konstancji delegacja polska pod wodzą arcybiskupa Trąby musiała stoczyć kolejną bitwę, tym razem intelektualną.
W rubryce „płeć” można było wybrać, czy jest się mężczyzną, kobietą, osobą niebinarną czy kimś nieidentyfikującym się z żadną płcią. Słabo mi się zrobiło.
Seweryn kieruje swoje przesłanie, swój „testament duchowy”, do dziecka, mówi do telefonu komórkowego tak, jakby nagrywał film „dla wnuka”.
Gdy znoszono rannych czy zabitych z pola bitwy, pokonywali oni ten sam szlak: najpierw szli do piekła, a potem z piekła właśnie wracali.
Jedna z najbardziej frapujących rzeczy, jeśli chodzi o postać Witolda Pileckiego to wielowymiarowość rotmistrza. Jego biografia zawiera w sobie kilka różnych perspektyw, obszarów składających się na całość – z jednej strony różnorodnych, a z drugiej spójnych. Dopiero co na łamach „Gazety Polskiej” opisywaliśmy historię przedostania się Pileckiego jako ochotnika za druty Auschwitz, potem jego brawurowej ucieczki z niemieckiego obozu śmierci i sporządzenia raportu, zaraz potem nadeszła rocznica zamordowania go przez komunistycznych katów po czymś, co nawet trudno nazwać „procesem” – był to po prostu mord sądowy.
Różne są środki słownej agresji piaskownicowej. Ale gdy padnie „bambik” – to na całym podwórku cisza zapada.
Dwadzieścia pięć lat temu odszedł Pan Cogito. Jego przesłanie, zapisane w wierszach, ale też esejach i książkach, zawsze oscylowało wokół jednego, prostego zdania: „Idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach”… Jednym słowem chodzi o postawę. To „idź wyprostowany” oznacza nie daj się złamać, nawet wtedy, gdy próbują cię przekupić, omamić.
Z różnych powodów może być człowiekowi mdło. Niestrawność. Albo dajmy na to łajba się bujnie, lub samolot wpadnie w turbulencję. Mnie jednak, szanowni państwo, zrobiło się wczoraj mdło z zupełnie innego powodu.