
Okiem pięknoducha
Świat patrzy na Lampedusę ze strachem i bezradnością. Coraz trudniej powtarzać za Tuskiem „Wpuśćcie tych biednych ludzi”, choć ciągle jeszcze wypada nagradzać filmy „made in Holland”.
Świat patrzy na Lampedusę ze strachem i bezradnością. Coraz trudniej powtarzać za Tuskiem „Wpuśćcie tych biednych ludzi”, choć ciągle jeszcze wypada nagradzać filmy „made in Holland”.
Zasada wyważania racji i szukania prawdy pośrodku kiepsko pasuje do logiki okopów.
Gdzie leżą źródła pogardy samozwańczych „lepszych” wobec tych uznanych za „gorszych”?
Wierzyć, że z Tuskiem, który już zdradza autorytarne ciągoty, da się porozumieć, mógłby co najwyżej jakiś Hołownia.
Po implozji Imperium Zła nasze elity, w przypływie choroby sierocej, postanowiły nadal pozostać satelitą – tym razem Berlina.
Wielkie zdobycze społeczne pociągnęły za sobą określone następstwa. Życie zmieniło dotychczasową hierarchię.
Jakże łatwo przychodzi lewactwu operowanie etykietką faszyzmu w stosunku do swych politycznych przeciwników. W Polsce to wielka grupa – pracownicy i współpracownicy mediów publicznych, dziennikarze prawicowych mediów, członkowie partii i przy okazji ich elektoraty.
Okrutnie bolesne jest pisanie o Bohdanie w czasie przeszłym. Trudno pogodzić się ze stratą człowieka, mistrza, jakich we współczesnej Polsce było niewielu. Rymkiewicz, Nowakowski czy Urbankowski – to ostatni wielcy z pokolenia wyrosłego w PRL-u, którzy potrafili mu się sprzeciwić z klasą, o którą następcom będzie trudno. Być może w pamięci potomnych zostanie jako ostatni wielki romantyk.
Donald Tusk nauczył się czegoś w Europie. Ruszając na marsz 4 czerwca, dokonał prostego zabiegu – zmienił sztandary.
Symboliczna rezygnacja z granicznego płotu byłaby w istocie podważeniem całego planu obrony NATO.
Próbę czasu zwycięsko pokonują pierwszorzędne dzieła sztuki drugorzędnej.
Cała nadzieja w jednym szczególe, który różni człowieka od maszyny – w ludzkiej niedoskonałości.
Potem dotarła tu wojna – ulica Damasceńska, przekrawającą Bejrut na dwie części, stała się linią frontu.
Zbrodnia w Smoleńsku była przebiegłą inwestycją w przyszłość. Po latach widać – nieudaną.
Kręgi Piekielne nie układają się wedle potocznych opinii na temat grzechów ciężkich i najcięższych.
Co by było, gdyby w 1921 roku władzy w Polsce nie sprawowali naczelnik Piłsudski i premier Witos?
Moskale są produktem różnych cywilizacji, gdybyż jednak wzięli od każdej z nich to, co najlepsze, a nie najgorsze...
Póki Jan Paweł II żył, nie mieli szans. Ale doczekali się. Nagonka ruszyła. Oczywiście jak zawsze pod fałszywą flagą.
Podobne dylematy towarzyszą dziś władzy wahającej się przed powołaniem komisji śledczej mającej zdemaskować współczesnych prominentów „partii moskiewskiej”.
Trójmorze, tak bliskie prometeizmowi Piłsudskiego, wydaje się bliższe niż kiedykolwiek.