Liderów trudno o to zapytać, bo Władysław K.-K. ciągle się ukrywa, a Szymon H. zajmuje się sejmową konferansjerką. Rozglądamy się więc sami, trudno wypatrzyć tę drogę poza miastem, skoro nie biegnie ani w przód, ani w tył, tylko chyba w poprzek. Skosem! Jawi się na podobieństwo paranoi dwubiegunowej lub dwóch różnych wizji świata widzianych przez okulary progresywno-agresywne. Niby jest to jeden trakt, ale obrazki dwa! Różne.
Patrzysz prawym okiem – sielanka: widzisz pochylone wierzby, na każdej siedzi Janko Muzykant z najnowszym smartfonem, w tle wesoło popiardują krówki, kury pieją, a kur... a agentki towarzyskie dopiero się budzą! Czasem pojawi się jakiś lasek, oczywiście minister Lasek w miejscu Centralnego Portu Komunikacyjnego, zaoranego pod wysiew kukurydzy. Po świetlicach, przy chanukowych świecach, koła gospodyń wiejskich przechodzą szkolenia z genderu, a młodzi małorolni geje międlą len lub inne tekstylia. Wystarczy jednak, że otworzysz drugie ślepię i już musisz uskakiwać na pobocze tej Autostrady Słońca, po której cały postępowy naród gna na elektrycznych hulajnogach, ku świetlanej przyszłości! Ta na pierwszy rzut oka jawi się jak Las Vegas, a na drugi – jak Las Bielański, oddany deweloperom pod wyrąb. Jednak podobieństwo z amerykańską stolicą hazardu nie jest przypadkowe, mamy tam przecież sztuczną Wenecję, sztuczną wieżę Eiffla, sztucznego Sfinksa. Tu też nic nie jest prawdziwe – obce firmy naśladują polskie, banki udają, że nie okradają klientów, a cyrk twierdzi, że jest parlamentem. Dookoła same ścieżki rowerowe, a w knajpach już wkrótce sałatka z robaków i hamburgery z kryla. Dla bardziej wymagających klientów będą oczywiście muzea, stare obiekty, ale z nową treścią – Muzeum Powstania Rządu 13 grudnia albo Muzeum Ponadnarodowe, no i Zachęta pod nowszą nazwą: Bez Zachęty Róbta co Chceta! Pozostaje pytanie, co nas czeka przy równoczesnym otwarciu obu oczu. Oczopląs, prośba o azyl na Białorusi czy trzeźwa konstatacja, że szumnie zapowiadana Trzecia Droga okazała się trzecią nogą Tuska.