
Bojowa paranoja
Na Białorusi pewne są trzy rzeczy. Po pierwsze pałac w Mińsku nadal jest w rękach uzurpatora władzy prezydenckiej, czyli Alaksandra Łukaszenki, który we wtorek zainaugurował swoją siódmą kadencję.
Na Białorusi pewne są trzy rzeczy. Po pierwsze pałac w Mińsku nadal jest w rękach uzurpatora władzy prezydenckiej, czyli Alaksandra Łukaszenki, który we wtorek zainaugurował swoją siódmą kadencję.
Dokładnie cztery lata temu, 25 marca 2021 r., białoruski reżim bezpodstawnie aresztował Andrzeja Poczobuta. Polski dziennikarz, działacz zdelegalizowanego przez Łukaszenkę Związku Polaków na Białorusi (ZPB) usłyszał absurdalne zarzuty, m.in. rehabilitacji nazizmu.
Ciekawą strategię przyjęło Ministerstwo Obrony Narodowej. W większości przypadków resort krytykuje działania poprzedników, a jak przychodzi co do czego, czerpie z nich garściami.
To było do przewidzenia. Wraz z końcem zimy i poprawą pogody zaostrzył się kryzys migracyjny na granicy z Białorusią. Dyktator Alaksandr Łukaszenka już w styczniu zapowiadał, że nie będzie „nikogo trzymał siłą” w kraju, co było zapowiedzią, że w niedalekiej perspektywie należy spodziewać się kolejnej odsłony wojny hybrydowej, wymierzonej w nasz kraj.
Silna armia opiera się na trzech filarach: odpowiedniej liczbie żołnierzy, posiadaniu najnowocześniejszego uzbrojenia i strategicznej pozycji w sojuszach międzynarodowych.
Jeżeli ktoś nie był pewny, co oznacza ogłoszony przez szefową KE Ursulę von der Leyen plan na rzecz obronności – „ReArm Europe”, składający się z pięciu punktów i mający zmobilizować 800 mld euro na zbrojenia – z krótkim i dobitnym tłumaczeniem pospieszył prezydent Francji Macron.
Białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka znalazł sposób, by przekonać administrację prezydenta Donalda Trumpa do częściowego przywrócenia stosunków na linii Waszyngton–Mińsk i potencjalnego podpisania porozumienia, które mogłoby w znaczący sposób ulżyć ledwo dychającej białoruskiej gospodarce, bazującej głównie na rosyjskiej kroplówce.
Z wiadomych względów oczy całego świata były w ostatnich dniach zwrócone na Waszyngton, spotkanie Wołodymyra Zełenskiego z Donaldem Trumpem i na wydarzenia, które rozegrały się w Białym Domu. Tymczasem do istotnej rzeczy doszło także w Moskwie, gdzie Władimir Putin ratyfikował traktat między Rosją a Białorusią o gwarancjach bezpieczeństwa tzw. Państwa Związkowego (ZBiR).
Dziś mijają cztery lata od bezprawnego aresztowania, a następnie skazania po sfingowanym procesie przez białoruski reżim Andrzeja Poczobuta – polskiego działacza, członka Związku Polaków na Białorusi (ZPB). – Andrzej Poczobut to bohater narodów Polski i Białorusi. Przez te cztery lata reżim bezskutecznie próbuje go złamać, jednak on nigdy się nie podda, zwłaszcza takiemu zbrodniarzowi jak Alaksander Łukaszenka – mówi w rozmowie z portalem Niezależna.pl Aleś Zarembiuk, białoruski opozycjonista, szef Fundacji Białoruski Dom w Warszawie.
To kolejny atak tej instytucji na Polskę oraz przejaw stosowania podwójnych standardów. W Niemczech Federalny Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie orzekał, że niemiecka konstytucja ma prymat nad prawem europejskim i unijnymi traktatami. Niemcy mogą tak orzekać. Jeżeli robi to Polska, jest to traktowane jako coś niedopuszczalnego – mówi portalowi Niezależna.pl Paweł Jabłoński, poseł PiS, były wiceminister spraw zagranicznych. – Kwestionowanie orzeczeń organów konstytucyjnych przez TSUE jest niezgodne z prawem – przypomina.