To pytanie powtarza się na niemal każdym spotkaniu z wyborcami. Czy rząd PiS-u nie ugnie się przed naciskami Brukseli w sprawie imigrantów? Czy Komisja Europejska może zmusić Polskę do ich przyjęcia?
Ludzie pamiętają sposób uprawiania polityki przez rząd PO-PSL, gdy mówiło się jedno, a robiło drugie. Gdy recytowano, w pozycji lokaja, słowa o potrzebie „ponoszenia obowiązków” i „solidarności”, które faktycznie oznaczały podporządkowanie się dramatycznie niekorzystnej dla Europy polityce imigracyjnej kanclerz Merkel. Zmiana władzy w Polsce w 2015 r. uniemożliwiła realizację pomysłów, na które przystały wcześniej PO i PSL. Politycy PO deklarowali różne liczby: od ośmiu poprzez kilkadziesiąt tysięcy po „każdą liczbę, którą będzie trzeba”. Rząd premier Szydło kieruje się innymi niż posłuszeństwo wobec tych sloganów o „solidarności” względami. Na tym także polega dobra zmiana. Bezpieczeństwo Polaków jest na pierwszym miejscu, a rząd Beaty Szydło jest odporny na naciski KE i będzie kontynuował to, co robi wobec kryzysu migracyjnego. Będzie niósł pomoc humanitarną tam, gdzie rozgrywa się konflikt. I będzie dbał o bezpieczeństwo Polaków. Tylko tyle i aż tyle.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#rząd
#PO
#PiS
#Sejm
#polityka
Joanna Lichocka