O tym, że część naszej rodzimej „klasy” politycznej i rzekomej „elity” uważa Polaków za brud, smród i ubóstwo, wiadomo nie od dziś. Przed dwoma dniami opisałem na łamach „Codziennej” przykład Krzysztofa Mieszkowskiego, który męczy się, nieborak, reprezentując jako poseł RP katolicki ciemnogród znad Wisły.
Nie minęły dwie doby, a przy okazji zamachów w Londynie i powracającej dyskusji na temat odpowiedzialności wojowniczego islamu za zamachy dał o sobie przypomnieć, słusznie już zapomniany, Marek Migalski „Kiepscy, żyjący w smogu, żrący na kanapie chipsy i chlejący wódę, jeżdżący 15-letnim golfem, boją się muzułmanów. Schiza”. Taka to światła diagnoza naszej rzeczywistości wypłynęła spod paznokcia doktora politologii i byłego europosła jako komentarz do obaw Polaków o własne bezpieczeństwo. Obaw – co trzeba zaznaczyć – uzasadnionych. Okazuje się bowiem, że wśród rannych w wyniku zamachu przed brytyjskim parlamentem jest również polski obywatel, który cudem uniknął śmierci. Czekam na komentarz „elit”, że ofiara sama sobie winna. Mogła przecież siedzieć na kanapie i żreć chipsy, popijając wódą, a nie plątać się po Londynie jak tysiące Polaków.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#Marek Migalski
#Krzysztof Mieszkowski
#polityka
Wojciech Mucha