- Pomysł PiS na zwiększenie środków przeznaczanych na służbę zdrowia zakłada stałe powiązanie wysokości nakładów ze wzrostem produktu krajowego brutto. Przez najbliższe 10 lat chcemy co roku podnosić nakłady o 0,2 proc. PKB tak, by w 2025 r. dojść do 6 proc. Wiem, że niektórzy oczekiwali, iż nowy minister przyjdzie i pieniędzy będzie od razu więcej, więc nie spodziewałem się oklasków za to rozwiązanie. Niemniej jednak fala krytyki jest dla mnie zdumiewająca. Sam chciałbym, by to było szybciej. Lecz budżet nie jest z gumy. Po prostu szybciej się nie da – mówi w rozmowie z "Gazetą Polską" minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.
1 września ruszył „Program 75+”. Czy wiele zmieni się dla polskiego emeryta?
Dotychczas w przypadku osób w wieku podeszłym, a więc w grupie często cierpiącej na choroby przewlekłe, mieliśmy do czynienia z sytuacją niedopuszczalną z punktu widzenia elementarnych wartości: 15–20 proc. pacjentów odchodziło od okienka aptecznego z kwitkiem, ponieważ nie było ich stać na wykupienie leków. To należało natychmiast zmienić – nie tylko z przyczyn natury etycznej, lecz także dlatego, że w przypadku osób nieprzyjmujących leków – albo przyjmujących je niesystematycznie – zdecydowanie większa jest groźba poważnego pogorszenia zdrowia i ciężkich powikłań. Ponadto sama konstytucja nakazuje zapewnienie osobom w wieku podeszłym szczególnej opieki zdrowotnej. Wejście w życie „Programu 75+” powoduje, że seniorzy cierpiący na choroby przewlekłe, typowe w starszym wieku, będą mieli do dyspozycji leki bezpłatne lub płatne ryczałtowo, czyli w kwocie 3,20 zł za opakowanie.
Sam pomysł wywołał entuzjazm nawet u krytyków rządu PiS. Jednak gdy przyszło do realizacji, pojawiły się narzekania, że lista jest za krótka. Czy zamierza ją Pan w przyszłości poszerzyć?
W tym roku na program przeznaczamy 125 mln zł. To początek, podczas najbliższych miesięcy zobaczymy, jak funkcjonują przyjęte rozwiązania. Liczymy się z tym, że wykorzystanie leków w grupie 75+ wzrośnie, choćby dlatego, że dotrzemy do pacjentów, którzy do tej pory po prostu nie realizowali recept ze względów ekonomicznych. W bardzo przemyślany i rozważny sposób dysponujemy pieniędzmi na program, ponieważ ustawa regulująca zasady jego działania stanowi, że jeśli zostałyby przekroczone środki przeznaczone na leki, listę należy skrócić. A tego nie chcemy. Nie oznacza to jednak bynajmniej, że obecna lista ma charakter symboliczny. Znajduje się na niej 1129 pozycji; są to leki stosowane w większości chorób przewlekłych, na które chorują osoby starsze. W przyszłym roku, kiedy do dyspozycji będziemy mieli 564 mln zł, lista na pewno będzie dłuższa. Zapewne firmy farmaceutyczne będą zabiegać, by to właśnie ich produkty znalazły się w tym spisie. Będziemy starali się uzyskać od tych firm coraz lepsze warunki, tak by jeszcze więcej leków znalazło się na liście.
Wymienia Pan spore kwoty. Skąd pochodzą te środki?
Środki pochodzą wyłącznie z budżetu państwa. „Program 75+” nie uszczupla więc w żaden sposób puli pieniędzy przeznaczonych na inne wydatki związane ze zdrowiem, za to w znaczący sposób przyczynia się do realizacji konstytucyjnych praw w zakresie ochrony zdrowia.
To dobra wiadomość. Zwłaszcza że do sum przeznaczanych na służbę zdrowa mają poważne zastrzeżenia przede wszystkim jej pracownicy. I to mimo że ministerstwo rozpoczęło proces zwiększania nakładów na tę dziedzinę gospodarki.
Niezapisany jeszcze w ustawach, ale już projektowany sposób podejścia do zwiększenia nakładów na służbę zdrowia uznać należy za pierwszy systemowy pomysł na to, by nakłady na zdrowie goniły poziom zamożności Polski. Na świecie istnieje reguła, że im bogatsze państwo, tym większy odsetek swoich środków przeznacza na zdrowie. Polska od tego odstaje. Od wielu lat nasze nakłady na tę dziedzinę wahają się od nieco poniżej do nieco powyżej 4 proc. PKB. Polskie PKB rośnie, a ten odsetek stoi w miejscu. W związku z tym deklarujemy: co roku zwiększamy wydatki na służbę zdrowia o 0,2 proc. PKB. I tak przez 10 lat, aż dojdziemy do poziomu 6 proc. Wiem, że niektórzy oczekiwali, że nowy minister przyjdzie i pieniędzy będzie od razu więcej, więc nie spodziewałem się oklasków za to rozwiązanie. Niemniej jednak fala krytyki jest dla mnie wręcz zdumiewająca. Szczególnie kiedy te negatywne komentarze płyną z ust ludzi, którzy w przeszłości administrowali służbą zdrowia i w tym zakresie nie mieli nawet odwagi podejmować jakichkolwiek działań. Sam chciałbym, by wzrost nakładów na zdrowie nastąpił szybciej, jednak mam świadomość, że budżet nie jest z gumy. Po prostu szybciej się nie da. Musimy działać odpowiedzialnie i perspektywicznie.
Tłumaczył Pan to już wielokrotnie. Niemiej jednak pracownicy medyczni żądają natychmiastowego podniesienia nakładów i zwiększenia wynagrodzeń.
W polskiej służbie zdrowia istnieje duża grupa pracowników, którzy zarabiają źle. Dochodzą do nas na przykład sygnały, że po decyzji rządu o podwyższeniu minimalnego wynagrodzenia do 2 tys. zł brutto, w przeciętnym szpitalu powiatowym w Polsce będzie potrzeba zorganizowania dodatkowych kilkuset tysięcy złotych, żeby te grupy pracownicze, które zarabiają mniej, podciągnąć do nowego minimum. To pokazuje, że tych bardzo słabo zarabiających pracowników jest sporo. Palącym problemem są także trudne do uzasadnienia różnice w wynagrodzeniach. Planujemy wprowadzenie ustawy, która regulowałaby kwestię minimalnego wynagrodzenia w poszczególnych grupach zawodów medycznych. Jednocześnie nie można odrywać się od rzeczywistości. Wyliczyliśmy, że tylko na osiągnięcie poziomu tych minimalnych wynagrodzeń potrzeba będzie w ciągu najbliższych pięciu lat aż 7 mld zł. Nawet jeśli znów pojawią się zarzuty, że rozwiązanie to nie jest szczytem marzeń, to trzeba pamiętać, że już wielu osobom – tym w najsłabszej sytuacji – pomoże. Trwają dyskusje na ten temat. Z jednej strony są one trudne, z drugiej – jestem dobrej myśli. Proszę pamiętać bowiem, że po wielu latach przywróciliśmy do działania Trójstronny Zespół Branżowy Rady Dialogu Społecznego. Rozmawiamy zarówno z pracodawcami, jak i z pracownikami, otrzymujemy akceptację dla prac idących w wyznaczonym przez nas kierunku.
Całość wywiadu w tygodniku „Gazeta Polska”
Źródło: Gazeta Polska
#Konstanty Radziwiłł
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Magdalena Złotnicka