Już nie „czy”, a „kiedy” i „skąd” nastąpi rosyjski atak. Takie pytania zaprzątają głowy ukraińskich analityków wojskowych i spędzają sen z powiek mieszkańcom kraju za naszą wschodnią granicą. Jak powiedział Andrij Łysenko, rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, „może się to stać w każdej chwili”. Już teraz widać, że okupujący Krym Rosjanie prawdopodobnie mogą chcieć korzystać z taktyki „fałszywej flagi”, ogłaszając, że na półwysep „wtargnęli ukraińscy terroryści”. Znamy te rosyjsko-sowieckie numery z igrzysk olimpijskich 2008 r., z czasów ataku na Gruzję. Znamy je z 17 września 1939 r. z ataku na II Rzeczpospolitą. Rosjanie mają duże pole do popisu, mogą zaatakować zarówno z okupowanego Krymu (który z bazy turystycznej stał się wojskową) albo z okupowanego rękami terrorystów Donbasu. Ostatnie oświadczenie Putina, że nie mają sensu rozmowy pokojowe w formacie normandzkim jest zgodne z prawdą. Nigdy nie miały, a doprowadziły właśnie do sytuacji, jaka za chwilę może mieć miejsce – do dalszej rosyjskiej agresji. Wiedzieli o tym wszyscy. Ale mało kto chciał w to wierzyć.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#wojna rosyjsko-ukraińska
#wojna
#Putin
#atak
#Ukraina
#Rosja
Wojciech Mucha