Za „próbę obalenia władzy ludowej” 31 lipca 1952 r. Najwyższy Sąd Wojskowy w Warszawie wydał pięć wyroków śmierci i dwa dożywotniego więzienia w procesie tzw. grupy kierownictwa konspiracyjnego Marynarki Wojennej. Rozstrzelano kmdr. por. Zbigniewa Przybyszewskiego, kmdr. Stanisława Mieszkowskiego i kmdr. Jerzego Staniewicza. Dwóm pozostałym wyrok śmierci zamieniono na karę dożywotniego więzienia.
Proces – na podstawie sfałszowanych dowodow i nieprawdziwych zarzutów – rozpoczął się 15 lipca 1952 r., rozprawie przewodniczył płk Piotr Parzeniecki.
Na ławie oskarżonych zasiedli oficerowie Dowództwa Marynarki Wojennej i Wydziału Marynarki Wojennej w Sztabie Generalnym WP: kmdr Stanisław Mieszkowski, kmdr por. Zbigniew Przybyszewski, kmdr por. Robert Kasperski, kmdr ppor. Wacław Krzywiec, kmdr Marian Wojcieszek, kmdr Jerzy Staniewicz i kmdr por. Kazimierz Kraszewski. Wszyscy oni w okresie międzywojennym służyli w Marynarce Wojennej, walczyli w wojnie obronnej 1939 r., a następnie byli więzieni oflagu II C Woldenberg. Po zakończeniu wojny wrócili do Polski i podjęli służbę w odbudowywanej Marynarce Wojennej.
Śledztwo przeciwko komandorom prowadzili Główny Zarząd Informacji WP oraz Zarząd Informacji Marynarki Wojennej, którym kierował kmdr Jerzy Szerszeń, a jego doradcą był Rosjanin, kmdr por. Nikołaj Prystupa.
Aresztowanych oficerów torturowano, wymuszając przyznanie się do nieistniejących win, a także obciążenie swych współtowarzyszy. Kmdr Wojcieszek tak opisywał po latach to, co wówczas przeżył:
Pod koniec miesiąca dolne kończyny, siedzenie, oczy, gardło, struny, głosowe, język, a przede wszystkim umysł przestały funkcjonować. Nogi nabrzmiałe od opuchlizny, nabrzmiałe gruczoły w gardle. Na siedzeniu odciski nie pozwalające siedzieć bez ruchu. Zmęczenie wzroku takie, że przed sobą widziałem nie istniejące w świecie przeźroczyste rośliny i walące się na mnie wszystko, co mnie otacza. W głowie szum, ucisk i takie ogłupienie, że na zrozumienie najprostszych zdań potrzebowałem czasu. Stać bez oparcia nie mogłem, gdyż prądy bezsenności zwalały mnie z nóg. Stale zapadałem w halucynacje i przemijające początki obłąkania.
Swoje przejścia zapisał także kmdr ppor. Krzywiec:
W okresie najcięższym w moim życiu, będąc zupełnie załamanym, wyniszczonym moralnie i fizycznie utraciłem wiarę w sprawiedliwość, praworządność, uczciwość; w ogóle ludzi i samego siebie. Zostałem doprowadzony do stanu skrajnego upodlenia, skoro zeznawałem na innych i samego siebie same kłamstwa, bzdury sugerowane, perfidnie mi podpowiadane w czasie śledztwa. (...) Pod naciskiem władz śledczych powstawała historia, która nigdy nie miała miejsca...
Kiedy prześladowcy na chwilę powstrzymywali się od psychicznych i fizycznych tortur, oficerowie odwoływali swoje wcześniejsze zeznania.
Wówczas ponownie rozpoczynały się tortury. Kmdr por. Kasperski, mimo tortur wyjątkowo okrutnych, nie przyznał się do niczego. Szczególnie brutalni byli szef sekcji śledczej mjr Eugeniusz Niedzielin oraz kpt. Mikołaj Kulik.
W akcie oskarżenia odczytanym w trakcie rozprawy sądowej stwierdzano m.in., że kmdr por. Przybyszewski i kmdr por. Kasperski już na początku 1946 r. zorganizowali w Szkole Specjalistów Morskich tzw. grupę bojową, która miała za zadanie „współdziałać z interwentami imperialistycznymi w wypadku starcia zbrojnego pomiędzy obozem socjalizmu a imperializmu”, a także stworzyli „dywersyjno-szpiegowską organizację, mającą na celu walkę o obalenie władzy ludowej”. Dołączyć do nich mieli kmdr Mieszkowski i kmdr Staniewicz. Podobne „grupy bojowe” miały powstawać w innych jednostkach Marynarki Wojennej, m.in. w dywizjonie ścigaczy. Akt oskarżenia zarzucał także kmdr Mieszkowskiemu, kmdr por. Przybyszewskiemu, kmdr por. Kasperskiemu, kmdr ppor. Krzywcowi, kmdr por. Kraszewskiemu i kmdr Staniewiczowi działalność „dywersyjno-szpiegowską” , do której zwerbować ich miał w październiku 1947 r. kmdr por. Tadeusz Perdzyński.
W trakcie procesu zeznania złożone w śledztwie odwołał kmdr Wojcieszek, mówiąc, iż były one składane w stanie fizycznego, nerwowego i psychicznego wycieńczenia.
31 lipca 1952 r. wyrokiem Najwyższego Sądu Wojskowego kmdr Marian Wojcieszek, kmdr por. Zbigniew Przybyszewski, kmdr Stanisław Mieszkowski, kmdr por. Robert Kasperski i kmdr Jerzy Staniewicz
skazani zostali karę śmierci. Kmdr ppor. Wacław Krzywiec i kmdr por. Kazimierz Kraszewski na karę dożywotniego więzienia.
Po wyroku skazani, z wyjątkiem kmdr por. Przybyszewskiego, napisali prośby o rewizję wyroków do Zgromadzenia Sędziów Najwyższego Sądu Wojskowego. Zwrócili się także z prośbą o łaskę do Prezydenta RP.
Zgromadzenie Sędziów Najwyższego Sądu Wojskowego potwierdziło zasadność wydanego wyroku, nie widząc podstaw dla złagodzenia kary.
Prezydent Bolesław Bierut zastosował prawo łaski jedynie wobec kmdra por. Kasperskiego i kmdra Wojcieszka, kmdr por. Przybyszewski nie wniósł prośby o ułaskawienie.
W końcu 1952 r. w więzieniu na warszawskim Mokotowie rozstrzelani zostali: kmdr Mieszkowski, kmdr por. Przybyszewski i kmdr Staniewicz.
17 maja 1956 r. żona kmdr ppor. Przybyszewskiego dostała od prokuratora generalnego Mariana Rybickiego następujący list:
Zawiadamiam Obywatelkę, że postępowaniem NSW z dnia 24 kwietnia 1956 postępowanie karne w sprawie męża Obywatelki Zbigniewa Przybyszewskiego, syna Józefa, zostało wznowione. NSW po ponownym rozpatrzeniu sprawy stwierdził niewinność męża Obywatelki i uchylił wyrok NSW z dnia 21 lipca 1952, skazujący go na karę śmierci. Oznacza to całkowitą rehabilitację męża Obywatelki.
Podobne pisma otrzymały rodziny wszystkich skazanych na śmierć, a przebywający w więzieniu zostali oswobodzeni.
Miejsca pochówku kmdra Mieszkowskiego, kmdra por. Przybyszewskiego i kmdra Staniewicza przez kilkadziesiąt lat były nieznane. Ich symboliczne groby umieszczono na tzw. Kwaterze na Łączce.
28 lutego 2014 r. kierujący tam ekshumacjami Żołnierzy Wyklętych
prof. Krzysztof Szwagrzyk oficjalnie powiadomił o udanej identyfikacji szczątków komandorów Mieszkowskiego i Przybyszewskiego.
Źródło: dzieje.pl
#Łączka
#sądowy
#mord
#komandorzy
#spisek
MŁ