Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Testament Himmlera

Pod koniec wojny, na marginesie planów desperackiej obrony i powołania na okupowanych ziemiach dywersyjnego Wehrwolfu, dokonano z inspiracji Himmlera ciekawego opracowania alternatywnego planu dla Nie

Pod koniec wojny, na marginesie planów desperackiej obrony i powołania na okupowanych ziemiach dywersyjnego Wehrwolfu, dokonano z inspiracji Himmlera ciekawego opracowania alternatywnego planu dla Niemiec. Stał on w diametralnej sprzeczności z doktryną wojny totalnej Hitlera, choć de facto, jeśli idzie o cel, był zgodny z planem naszkicowanym w „Mein Kampf” – tysiącletnia Rzesza władająca zjednoczoną, podporządkowaną niemieckiej wizji świata Europą.

Autorzy projektu wyciągnęli wnioski z ograniczonych możliwości militarnych, nieskuteczności ludobójstwa i postanowili sięgnąć po atuty, których Niemcom nigdy nie brakowało, jak pracowitość i organizacja. Gospodarka, finanse, dyplomacja i propaganda maskująca plan generalny – przy kokietowaniu innych narodów, szacunku dla lokalnych tradycji i odmienności miały stworzyć Czwartą Rzeszę, większą i trwalszą niż wszystkie poprzednie. Na tle zrujnowanych miast niemieckich i hord Stalina wdzierających się do serca Europy, przy determinacji mocarstw gotowych raz na zawsze podzielić Niemcy, wydawało się to absolutną mrzonką.

A jednak – bardzo szybko lęk przed komunizmem wymusił pomoc całego Zachodu przy odbudowie Niemiec, a polska Solidarność przyczyniła się do upadku muru berlińskiego. W dodatku Unia Europejska – pomysł mający na zawsze spętać germańskiego olbrzyma przez jego mniejszych partnerów – stała się narzędziem, który wizje odbudowy Świętego Cesarstwa Rzymskiego narodu niemieckiego radykalnie przybliżył.

Żywotnych soków, w miejsce skompromitowanej ideologii rasistowskiej, dostarczyło lewactwo i poprawność polityczna, która tylko pozornie wydaje się przeciwieństwem nacjonalizmu i elitaryzmu. W istocie je tylko zręcznie maskuje.

Nowej „rasie panów”, czyli eurooligarchii, skupiającej w swoich rękach władzę, finanse i media, naprawdę jest obojętne, kim włada – nordyckimi blondynami czy kolorowym motłochem. Co więcej, wydaje im się, że w przypadku multi kulti będzie to łatwiejsze.

Oczywiście zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że pewnego dnia kompletnie wymienione narody obrócą się przeciw oligarchom, obalą władzę, złupią banki, zagarną chronione osiedla, zgwałcą żony, córki i kochanki i zafundują wszystkim szariat. Ale kiedy to będzie?

W czasach, kiedy historię traktowano poważnie, myślano kategoriami stuleci. Dziś chodzi najwyżej o perspektywę kadencji, góra kilku „A po nas choćby potop!”.

Chociaż ten ostatni jest jednym pewnym efektem, którego można się spodziewać. I to będzie niewątpliwy żart historii, którą ta niestrudzona nauczycielka życia gotuje współczesnym „nadludziom”.

 



Źródło: Gazeta Polska

#Niemcy

Marcin Wolski