- stwierdziła spytana przez Piotra Najsztuba o to, jak odbiera zamieszanie wokół Wałęsy.Ja jestem za Lechem Wałęsą i nic tego nie zmieni, szczególnie te mętne rzeczy, nie chcę, żeby mi odbierano tego Człowieka i Jego dla nas sprawy.
- opowiadała.Jestem w Jego wieku, byłam wielokrotnie przesłuchiwana i to precyzyjnie pamiętam. Też kazano mi, namawiano mnie do podpisywania różnych rzeczy i nie wiem, czy umiałabym sobie z tym poradzić, gdyby nie przyjaźń z Jackiem Kuroniem i postępowanie według Jego instrukcji.
- przekonywała Janda.Poza tym zawsze byłam za "grubą kreską" premiera Mazowieckiego. Zapomnieć i zacząć od początku, w dobrej wierze. Żebyśmy nie wiadomo co powiedzieli i nie wiadomo co zrobili, to i tak nie jesteśmy w stanie dziś tego wytłumaczyć. W tym nie ma żadnego logicznego myślenia, są tylko emocje i nienawiść.
Nigdy nie korespondowałam. Ale tym razem z wywiadu pana ministra zrozumiałam, że on nie bardzo się orientuje w sprawach naszej fundacji, i dlatego się odezwałam.
Co ciekawe, chyba ma kiepskie zdanie o KOD-zie, bo zapytana przez Najsztuba, czy "poprowadzi lud na barykady":
Nie, bo nie wiem, kto to jest. Więc nie wiem, czy mi się chce oddawać życie za tych ludzi
Ale podobnie jak KOD-ziarze, obraża osoby, które mają inne zdanie. Spytana, jak by zareagowała, gdyby ktoś z publiczności przerwał jej spektakl (nawiązanie do "wyklaskania" młodego Stuhra - CZYTAJ WIĘCEJ):
To był jeden, słownie jeden, oszołom. Ale wie pan, jak ja się zachowałam? Poszłam do garderoby i czekałam, aż publiczność z tym zrobi, co chce, i publiczność zrobiła.
Najsztub: A jeżeli będzie ich więcej?
Janda: "Publiczność na to nie pozwoli. Ci normalni. Ale jeśli miałabym być zakrzyczana, to zamknę teatr. Ta polska nienawiść, zawiść, ten brak tolerancji... Myśli pan, że tak już w Polsce nie było? W okresie międzywojennym? Było jeszcze gorzej".
"Ta polska nienawiść, zawiść, ten brak tolerancji" - lamentuje Janda, a kilka zdań wcześniej mówi: "To był jeden, słownie jeden, oszołom". Nie trzeba nic dodawać, choć cisną się pewne słowa?