„Ludzie zagłosowali na PiS, bo liczyli, że do głosu dojdą umiarkowani politycy prawicowi, którzy będą potrafili doprowadzić do zgody narodowej” – mniej więcej tak brzmiała karkołomna teoria jednej z dziennikarek „Gazety Wyborczej”, tłumacząca wygraną Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich, a PiS-u w parlamentarnych. Na czym miałaby polegać ta zgoda? Zapewne na odpuszczeniu Platformie. Teorię ową redaktor wygłosiła przy okazji podsumowania roku, jaki minął od II tury wyborów prezydenckich.
Wyborów, w których – excusez-moi! – głosowano za zaoraniem III RP, a nie za reanimowaniem jej. To wówczas odrzucono i zakwestionowano dotychczasowy model państwa, z jego kwintesencją, jaką było osiem lat rządów PO-PSL. Cóż, trzeba wykazać się nie lada giętkim umysłem i umiejętnością akrobatycznego poczynania sobie z logiką, by dojść do wniosku, że ktokolwiek w PiS-ie mógłby chcieć w jakikolwiek sposób ratować tonącą Platformę, legitymizować bohaterów audytu itp. Ludzie zagłosowali za odrzuceniem „teoretycznego państwa”. Praktycznym i całkowitym. I na to czekają.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Wojciech Mucha