Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Kublik zapomniała, dlaczego napisała. Dziennikarze „Wyborczej” przed sądem

Dziennikarce „Gazety Wyborczej” Agnieszce Kublik łatwo przyszło znieważyć prawicowych dziennikarzy i kłamliwie o nich pisać.

Krzysztof Sitkowski/Gazeta Polska
Krzysztof Sitkowski/Gazeta Polska
Dziennikarce „Gazety Wyborczej” Agnieszce Kublik łatwo przyszło znieważyć prawicowych dziennikarzy i kłamliwie o nich pisać. Za to znacznie trudniej było jej udowodnić przed sądem swoje tezy.

Kublik zeznawała w procesie, który jest skutkiem publikacji tekstu „Wykluczeni 2011” na łamach „Gazety Wyborczej”. Autorzy Wojciech Czuchnowski i Agnieszka Kublik napisali, że dziennikarze kojarzący się im z PiS-em, w tym redaktor naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz, jego zastępca Katarzyna Gójska-Hejke oraz publicystka Anita Gargas, „pracę w mediach publicznych dostali nie za swój standard dziennikarski, ale dlatego, że ich poglądy odpowiadały PiS-owi […]”. Sugerowali również, że wymienieni dziennikarze eksponowali swoje poglądy polityczne.

W sądzie dziennikarka „Wyborczej” nie potrafiła już wskazać, w jaki sposób Katarzyna Gójska-Hejke prowadząca w 2010 r. na antenie radiowej Trójki program o Kresach prezentowała swoje poglądy polityczne.

W tekście „Gazety Wyborczej” pada też sformułowanie, że Tomasz Sakiewicz, który w TVP1 prowadził program „Pod prasą”, jako rozmówców „zapraszał bliskich sobie ideowo kolegów”. Mecenas reprezentujący dziennikarzy „GP” Sławomir Sawicki pytał, czy za takie osoby autorka tekstu uważa zapraszanych wtedy do studia Sławomira Sierakowskiego, Macieja Gdulę, Romana Kurkiewicza, Małgorzatę Nałkowicz, Grzegorza Chlastę z redakcji Krytyki Politycznej i radia TOK FM. To pytanie pozostało bez odpowiedzi.

Przed nami kolejne przesłuchania.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Maciej Marosz