- W tym roku przegraliśmy tylko jeden mecz i mam nadzieję, że tak już zostanie do końca sezonu. Chcemy zdobyć mistrzostwo – mówi w rozmowie z dodatkiem warszawskim "Gazety Polskiej Codziennie" kapitan Legii Jakub Rzeźniczak.
W jakich nastrojach przystępujecie do rundy finałowej?
- Nastroje są dobre - naszym celem w rundzie zasadniczej było odrobić stratę do Piasta. Udało się nie tylko ją zniwelować, ale i wyprzedzić gliwiczan. Przed nami 7 spotkań, które o wszystkim zdecydują, ale wchodzimy w ten etap rozgrywek z optymizmem – w tym roku przegraliśmy tylko jeden mecz i mam nadzieję, że tak już zostanie do końca sezonu. Chcemy zdobyć mistrzostwo Polski.
Nie przegrywacie, ale w ostatnich ligowych meczach nie udało wam się wygrać…
- Mecze z Lechią i Pogonią to były dwa różne spotkania, w tym drugim rzeczywiście nie stwarzaliśmy sobie okazji. Wiadomo, że nie każdy mecz układa się po naszej myśli, ale myślę, że spotkania finałowe będą zupełnie inne. Jestem zdania, że kibice nie mają się o co martwić, bo wiosną forma całej drużyny jest naprawdę dobra, a pomiędzy ligą graliśmy w ostatnim czasie półfinały Pucharu Polski, co na pewno trochę odbiło się na dyspozycji drużyny. Teraz jesteśmy już zdeterminowani i gotowi do walki.
Jak zastąpić Tomasza Jodłowca? Jego nieobecność w środku pola jest widoczna.
- „Jodła” był ostatnio w świetnej formie, pracował w defensywie, ale robił też dużo zamieszania w ofensywie, do tego grał w reprezentacji Polski. Znaleźć zastępstwo dla niego nie jest łatwo, nasza gra nie może być jednak uzależniona od jednego zawodnika i są piłkarze, którzy potrafią z powodzeniem grać na tej pozycji. Mamy szeroką kadrę, trener ma w kim wybierać, myślę że nie będzie z tym problemu.
Już w piątek pierwszy mecz, z Lechem. Dobry rywal na początek?
- Myślę, że tak. Dążyliśmy do tego, aby zająć pierwsze miejsce i zacząć rundę finałową u siebie. Chcemy zrewanżować się poznaniakom za porażkę 1:2 sprzed roku i utrzymać, a najlepiej powiększyć, przewagę nad Piastem.
Można powiedzieć, że ubiegłoroczna porażka kosztowała was tytuł mistrzowski.
- Nie przegraliśmy potem już żadnego spotkania, ale Lech także się nie potknął. Teraz jednak zarówno my, jak i Lech, jesteśmy w innej sytuacji. Wyciągnęliśmy wnioski i nie ma już co spoglądać w przeszłość. Patrzyłem ostatnio na skład z tamtego meczu i połowa drużyny jest już inna. Zimą nikt nie odszedł, a zespół został wzmocniony. Wszystko jest w naszych nogach i głowach.
Przygotowanie fizyczne będzie waszym atutem?
- Bardziej doświadczenie w grze co trzy dni, w czym górujemy nad innymi zespołami. Większość drużyn nie miała okazji rozegrać siedmiu meczów w miesiąc.
Wiosną Legia imponuje pewnością siebie.
- Dobre wyniki budują zespół, podobnie jak nasz agresywny, dominujący styl gry, który wprowadził trener Czerczesow. Nie czekamy na to, co zrobi przeciwnik, to my chcemy narzucać swoją grę. Sam trener też dodaje nam tej pewności, jest bardzo silną osobowością.
Hasło „Najważniejsza wiosna od stu lat” stresuje?
- Świadomość, jak ważny jest to dla klubu rok, dodaje pozytywnego bodźca. Każdy chce wygrywać i zdobywać trofea, nieważne czy jest w Legii pół roku, czy tak jak ja 12 lat. W tym roku mamy do zdobycia dwa.
U trenera Czerczesowa wylądowałeś już na ławce, ale ponownie wywalczyłeś miejsce w składzie.
- Robię swoje i czekam, aż będę potrzebny drużynie. Trzeba robić wszystko, żeby pomagać zespołowi, także wtedy, gdy się nie gra. To, że człowiek jakiś czas nie gra, nie znaczy, że nie jest częścią zespołu. Trener zwraca mocno uwagę na to, aby każdy był gotowy wyjść na boisko i pomóc drużynie. Mamy jeden wspólny cel.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie - Dodatek Dla Warszawy
Małgorzata Chłopaś