Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz wystąpi jutro do prokuratury z pytaniem, czy po katastrofie smoleńskiej zwróciła się do instytucji w kraju o przekazanie materiałów związanych z działaniami podejmowanymi 10 kwietnia 2010 roku, po katastrofie smoleńskiej - zapowiedział dziś w programie „Polityczna Kawa” w Telewizji Republika rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz.
Dyskusja w programie Tomasza Sakiewicza, redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” dotyczyła m.in. informacji na temat niszczenia dokumentacji związanej z tragedią smoleńską (czytaj tekst
MON wie, kto zniszczył meldunki związane z katastrofą smoleńską). Przypomnijmy, w lutym 2012 roku wystawiony został protokół zniszczenia około 400 stron dokumentów wystawionych 10 kwietnia 2010 roku przez polskie służby wojskowe. Decyzję podjęto 1 grudnia 2011 roku. Z dokumentu wynika, że zniszczenie ostatecznie nastąpiło 27 lutego 2012 roku „poprzez rozdrobnienie mechaniczne w niszczarkach przemysłowych” w Centralnym Punkcie Niszczenia Dokumentów.
- Co wiemy o tych dokumentach? - pytał dziś Tomasz Sakiewicz.
-
Zniszczono wszystkie meldunki, wszystkie decyzje, jakie wtedy spływały i jakie były podejmowane i znalazły się w Sztabie Generalnym. Minister obrony narodowej odtajnił to w swoim dokumencie i mówił o tym w swoim wystąpieniu w miniony czwartek, podczas powołania podkomisji (do spraw wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej - red.) - odparł Bartłomiej Misiewicz.
W dniu jutrzejszym szef MON wystąpi do prokuratury z pytaniem, czy zapoznała się ona z tym dziennikiem oraz czy wystąpiła po katastrofie do instytucji państwa. Czy to się uda odtworzyć? - na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć. Minister Antoni Macierewicz przekazał wszystkie materiały do podkomisji
- stwierdził rzecznik MON.
- Jakie to były meldunki? - chciał wiedzieć naczelny „Gazety Polskiej”.
To materiał niejawny, nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. To dziennik działań Dyżurnej Służby Operacyjnej Sił Zbrojnych, ponad 400 stron z 10 kwietnia 2010 roku. To wszystkie informacje, które spływają do Sztabu Generalnego
- wyjaśnił Bartłomiej Misiewicz.
Dodał, że mogły tam się znaleźć na przykład informacje o rosyjskich reakcjach na katastrofę zaobserwowanych przez polskie służby wojskowe. - Ale to tylko spekulacje - stwierdził rzecznik MON.
Zebrani w studiu TV Republika mówili także o tym, co działo się w kraju po katastrofie smoleńskiej. Marek Król, były naczelny tygodnika „Wprost”:
- Skoro tak można robić, to nie ma sankcji, albo są niezbyt groźne dla tych, którzy podejmują takie decyzje. Jeśli ktoś niszczy, to jakby wycinał nam kawałek mózgu
- powiedział.
Z kolei Jarosław Sellin, poseł PiS i sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego podkreślił, iż pomijając już wszystko, dokumenty takie miałyby w przyszłości ogromną wartość dla historyków i dziennikarzy.
- Dla mnie tzw. autorytety straciły swoją wiarygodność. Weźmy chociażby przykład samego Millera (Jerzego, szefa byłej komisji do spraw wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej - red.), który podpisał memorandum i oddał Rosjanom czarne skrzynki. Dzisiaj mamy siedem czarnych skrzynek z wersjami różniącymi się o 2 minuty. Wiemy, że bardzo dużo materiałów zostało ukrytych przed opinią publiczną. Myślę, że po każdym posiedzeniu podkomisji będą wydawane komunikaty
- powiedział Bartłomiej Misiewcz.
Dodał, że przez ostatnie sześć lat wmawiano Polakom nieprawdę oraz fakt, że mają się bać prawdy.
- Była to swoista próba zastraszenia
- stwierdził rzecznik MON.
Źródło: niezalezna.pl,TV Republika
pb