Dzień wręczania nagród „Gazety Polskiej” to był moment wielkiego triumfu naszego środowiska. Trudno było mi ukryć wzruszenie, gdyż ciągle pamiętam, jak przed kilkunastu laty podczas wręczania nagród w redakcji był laureat i kilkunastu przyjaciół.
A teraz prezydent, prezes, tylu posłów, senatorów, ministrów i nastrój zwycięstwa! W głowie kołacze mi się powiedzonko Piłsudskiego, rzucone pod adresem rzesz kombatantów:
„Ech, gdybyście wszyscy byli ze mną, gdy ruszaliśmy w bój...”. Jednocześnie wśród gromkich oklasków delegatów klubów „Gazety Polskiej” nie potrafiłem pozbyć się obawy zawrotu głowy od sukcesów.
Ci najlepsi zgromadzili się w sali kina Palladium. A reszta? Nie mówię o mniej lub bardziej ogłupionych fanatykach KOD czy o jednostkach, dla których Dobra Zmiana jest zmianą koszmarną, spełnieniem najczarniejszych snów. Oni naprawdę obok władzy tracą pieniądze, pozycję, a kto wie, może za jakiś czas i wolność.
Sukces Rzeczypospolitej IV+ zależy od stopnia, w jaki zaangażują się w dzieło przemiany miliony Polaków, dziś stojących na uboczu.
Na ile zainwestują swoją pracę, wysiłek intelektualny, wytworzą pozytywny zapał?
Zapewne starczy odpowiednich osób na stanowiska prezesów i dyrektorów, ale co dalej? Co ze średnim szczeblem? Jak kręcić „filmy hollywoodzkie” w obliczu możliwego bojkotu środowiska aktorskiego, jak przekonać większość naukowców, prawników, nauczycieli, że dostają właśnie szansę, jakiej nie było od ćwierć wieku?
Kupić czy przestraszyć to za mało. Polsce potrzebny jest oddolny ruch społeczny, społecznie wyłaniający nowe kadry, konstruktywnie krytyczny, nawet wobec przedstawicieli własnej władzy. Wygraliśmy, bo znaczna część obywateli uwierzyła, że są gospodarzami Polski, że ludzie, na których postawili, naprawdę oddadzą im państwo zawłaszczone przez krajową i obcą oligarchię.
Trzeba dać ludziom trwale czuć tę siłę. Wciągnąć ich we współuczestnictwo na co dzień, zwłaszcza gdy wszystkie główne bitwy o media, prokuraturę, trybunał zostaną wygrane.
Pora zdecydować się na nowe wybory samorządowe, pójść na eksperyment oddolnego wyboru sędziów i prokuratorów. Niemożliwe? Konieczne!
W rozmowie z działaczami klubów pytano mnie o perspektywy naszych rządów, czy liczę na jedną kadencję, dwie?
Odpowiedziałem, że moim zdaniem ma to być zwycięstwo na zawsze. Oczywiście nie w sensie rządów jednej najlepszej nawet partii, lecz w postaci zbudowania ładu, w którym każda kolejna władza, obojętnie przez jaką partię sprawowana, kontynuować będzie dobrą zmianę, polską rację stanu i polski obyczaj polityczny. Udało się to amerykańskim Ojcom Założycielom, dlaczego nie miałoby się udać nam, praprawnukom twórców Konstytucji 3 Maja?
Źródło: Gazeta Polska
Marcin Wolski