Mar Ignacy Józef III Younan, zwierzchnik syryjskiego Kościoła katolickiego, oskarżył zachodnie państwa o podsycanie konfliktu w Syrii oraz działanie na szkodę państw tego regionu. Zdaniem patriarchy terroryści, którzy wykorzystują islam jako pretekst do stosowania przemocy, „zinfiltrowali już Europę oraz prowadzą swoje akcje za pieniądze płynące z Arabii Saudyjskiej oraz państw Zatoki Perskiej pozostających pod nadzorem i kontrolą zachodnich rządów”.
„Terroryści określający się mianem tak zwanego Państwa Islamskiego (IS), którzy obecnie penetrują społeczeństwa europejskie, od lat otrzymują pomoc finansową oraz militarną, a także są religijnie indoktrynowani przez Arabię Saudyjską i inne państwa Zatoki pozostające pod kontrolą państw Zachodu. Deklaracje, że rozwiązaniem tej trudnej sytuacji w regionie są coraz bardziej intensywne naloty na cele w Syrii czy Iraku, są po prostu kłamstwem” – oświadczył syryjski patriarcha na łamach czasopisma „Le Messager” publikowanego przez kościół katolicki w Egipcie. W wywiadzie tym Ignacy Józef III Younan oskarża zachodnie rządy o podsycanie konfliktu na Bliskim Wschodzie oraz zdradę zamieszkałych tam chrześcijan.
„Tłumaczyliśmy wielokrotnie, jeszcze zanim sprawy przybrały tak tragiczny obrót, że nasza sytuacja jest odmienna od innych narodowości w tym regionie, ale oni nie chcieli słuchać. Teraz na skutek tych decyzji od pięciu lat jedynie grzebiemy tych, którzy zginęli” – oświadczył.
W pułapce
W chwili obecnej sytuacja w Iraku i Syrii jest dramatyczna, a tragiczne wydarzenia dotykają wszystkich mieszkańców tych krajów bez wyjątku.
„My, jako pasterze, musimy być blisko naszych braci oraz robić wszystko, co w naszej mocy, by im pomóc. Syryjscy katolicy, tak samo jak inne Kościoły, jak Chaldejczycy, Asyryjczycy czy ortodoksyjny Kościół syryjski, żyliśmy od wieków we wschodniej Syrii w pobliżu rzeki Rafi Din” – twierdzi patriarcha. Nigdy w przeszłości miejscowi chrześcijanie nie musieli się przenosić na Zachód czy do Libanu, tak jak ma to miejsce dzisiaj. Wszystko wskazuje na to, że obecnie są oni w sytuacji praktycznie bez wyjścia. Katolicy syryjscy mieszkają wśród sunnitów i szyitów, w miejscu coraz silniej targanym przez problemy etniczne i wyznaniowe. Do tego zbrodniarze deklarujący się jako przedstawiciele Państwa Islamskiego (a poza nimi także inne ugrupowania terrorystyczne) wykorzystują instrumentalnie islam jako pretekst do czystek. Słowem – robią wszystko, by uzyskać całkowitą kontrolę nad regionem.
Według syryjskiego patriarchy tamtejsi chrześcijanie nie są już w stanie żyć dalej wśród chaosu, który zapanował pod władzą organizacji terrorystycznych, gangów, aktywistów organizacji militarnych czy przedstawicieli innych ugrupowań muzułmańskich. Jak zaznacza Ignacy Józef III Younan, sytuację pogarsza fakt, że jeśli tylko syryjscy chrześcijanie próbują zaprotestować przeciwko takim porządkom, Zachód natychmiast oskarża ich o zapędy dyktatorskie. Tymczasem, zdaniem patriarchy, dla wiernych lokalnego Kościoła katolickiego nie ma znaczenia, czy rządzi nimi kalif, król, emir, książę czy prezydent republiki, byleby tylko mniejszości zamieszkujące te tereny miały zagwarantowane pokój i bezpieczeństwo.
Błagając o głos
Chaos w regionie zapanował po wybuchu konfliktu w Iraku w 2003 r. Później, po wybuchu wojny w Syrii, sytuacja uległa znacznemu pogorszeniu, zniszczonych zostało wiele domów, niemal cała miejscowa infrastruktura.
„To wszystko, co miało i ma nadal miejsce w tym regionie, jest prostą konsekwencją głupiej polityki oraz spisku, który pod pretekstem rozszerzania demokracji w tym regionie przyniósł jedynie terror i zniszczenie” – twierdzi patriarcha. Zamieszkujące ten teren narody nie są w stanie zaakceptować demokracji w stylu zachodnim, w których istnieje rozdział religii od państwa. Ale też lokalne mniejszości po prostu są zmuszone błagać o jakąkolwiek reprezentację wśród dominującej muzułmańskiej większości. Na skutek tego chrześcijanie czują się w swoim państwie obco, niemal jak imigranci.
„My, chrześcijanie, zamieszkujemy te tereny od prawie dwóch tysięcy lat, byliśmy tu na długo przed tym, jak zapanował tu islam. Teraz politycy z państw zachodnich, a w szczególności ze Stanów Zjednoczonych, z Wielkiej Brytanii oraz Francji, sprawiają wrażenie, jakby wspierali ten nieustanny konflikt w Iraku czy Syrii. Konsekwencje tego rodzaju polityki doprowadziły do powstania wielu grup terrorystycznych, które są bezwzględne dla nas, chrześcijan. Zachodnie media jednak o tym tchórzliwie milczą, a mają przecież swój udział w tej sytuacji. Tego rodzaju postępowanie nie sprzyja obronie prawdy i sprawiedliwości. Co więcej, sprawia to wrażenie kłaniania się tym, którzy pieniędzmi napędzają ten konflikt, i celowego przemilczania niewygodnych faktów” – twierdzi Ignacy Józef III Younan.
Zwierzchnik syryjskiego Kościoła przypomina, że bliskowschodni patriarchowie już na początku wojny w Syrii przestrzegali przed obecnym scenariuszem. Nikt ich jednak wówczas nie chciał słuchać, tak samo zresztą, jak nie chce słuchać obecnie.
„Mówiliśmy, że sytuacja w Syrii jest dużo bardziej złożona niż w Egipcie, Tunezji czy Libii. Przestrzegaliśmy, że przyniesie chaos i wojnę domową. Odpowiadano nam: »Nie, reżim [Baszara al-] Asada upadnie w ciągu kilku miesięcy«. Tak się jednak nie stało, przed czym zresztą ostrzegaliśmy. Pięć lat później cierpi niewinny naród, a szczególnie chrześcijanie, i nie ma nikogo, kto by go wspierał. Zachód nas zdradził” – podsumowuje patriarcha.
Watykan może niewiele
Chrześcijanie na Bliskim Wschodzie nie tylko zostali pozostawieni sami sobie, ale też są prześladowani, a niejednokrotnie narażeni na śmiertelne niebezpieczeństwo. Z pomocą im przyszli jedynie Stolica Apostolska i papież Franciszek. Jednak, z czego zapewne wielu zdaje sobie sprawę, Ojciec Święty ma stosunkowo ograniczone możliwości we wpływaniu na decyzję możnych tego świata. Sam papież wielokrotnie mówił o problemie chrześcijan w Syrii, wzywając do jego sprawiedliwego rozwiązania. Wyrażał też współczucie oraz solidarność z cierpiącymi braćmi w wierze. Franciszek zaproponował również zorganizowanie specjalnej międzynarodowej konferencji poświęconej sytuacji i przyszłości wiernych Kościoła na Bliskim Wschodzie. Jak na razie jednak jego wezwania pozostają bez odpowiedzi. Wygląda na to, że Zachód porzucił chrześcijan.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Jacek Szpakowski