Piotr Wroński, były funkcjonariusz SB, który służył m.in. w zbrodniczym Wydziale XI Departamentu I zajmującym się zwalczaniem dywersji ideologicznej, a także autor książki mającej być czymś w rodzaju „spowiedzi byłego esbeka”, 9 lipca wystąpił do IPN o ujawnienie swoich akt i „wyjęcie” ich ze zbioru zastrzeżonego. – Tą samą ścieżką powinni pójść inni, np. autor książki „Rosyjska ruletka” Marian Zacharski, musimy się dowiedzieć prawdy o latach 80tych – podkreśla w rozmowie z naszym portalem Piotr Woyciechowski.
Piotr Wroński w 1989 roku został zwerbowany do UOP, od dwóch lat przebywa na emeryturze. Niedawno odbyła się premiera jego powieści sensacyjnej pt. „Spisek założycielski. Historia jednego morderstwa”, która ma być czymś w rodzaju spowiedzi byłego esbeka. Książkę ujawniającą m.in. kulisy morderstwa ks. Jerzego Popiełuszki pozytywnie zrecenzował historyk Sławomir Cenckiewicz, który uznał, że historię w niej zawarte mają potwierdzenie w dokumentach historycznych.
–
Podjąłem sam suwerenną decyzję, by w końcu rzeczywiście uwolnić się od nacisków i oskarżeń. Chce być uczciwy wobec czytelników, choćby niewielu i samego siebie, bez względu na konsekwencje, jakich się spodziewam – napisał na swojej stronie Wroński, tłumacząc powody wystąpienia o odtajnienie akt. –
Zrobiłem to, ponieważ uważam, że nie można mówić o „sprawiedliwości społecznej”, jeśli tworzymy ustawę, piętnującą narzędzia, „szoferów i tragarzy”, a zostawiamy w spokoju resztę, kierującą i wspierającą, czyli generałów, działaczy, ZOMO, cenzurę i przede wszystkim oddanych wykonawców w mundurach LWP – pisze Wroński na Facebooku.
–
To pierwsza taka inicjatywa ze strony tamtych ludzi – mówi o agentach XI Departamentu I SB MSW ekspert od spraw bezpieczeństwa Piotr Woyciechowski.
Według niego, decyzja Wrońskiego jest ważna . –
Jako pojedynczy akt samego Wrońskiego, który mówi – proszę, ręce na stół, dowiedzcie się o mnie wszystkiego, ze względu na przykład, za którym powinni iść inni.. Sprawa ta pokazuje wreszcie także pewną nieudolność IPN. Instytut, nie odtajniając regularnie tych akt, sprawia wrażenie, jakby kryło interesy byłych esbeków, traktując ich teczki jak „polisy ubezpieczeniowe” – podkreśla Woyciechowski.
Decyzję Wrońskiego krytykują jego koledzy ze służby, m.in. Włodzimierz Sokołowski, piszący swoje powieści sensacyjne pod pseudonimem Vincent Severski. Jego teczka także została odtajniona.
–
Ja doskonale wiem, jak jest w AW, ale to nie powód by wywlekać to do gawiedzi. To nie służy Polsce. My nie jesteśmy od naprawiania, tylko do służby. Trzeba trzymać wysoko głowę i dumę, nosić gwiazdki z szacunkiem i pamiętać o tych, którzy zostali – komentował decyzje na facebookowej stronie Severski. –
Po co chcesz ujawniać swoją teczkę? Rozumiem, że już ją znasz i wiesz, że warto. Czy tak? Ale jeśli nie, to możesz się rozczarować i twoi fani też. A może nie. W każdym razie przygotuj się na ostrą jazdę, bo szczególnie ciekawią ludzi opinie psychologów i oceny przełożonych. Wiem po sobie, bo swoją teczkę mam i jest jawna od dawna. (…) Oczywiście wiesz, że dostaniesz tylko część dotyczącą twoich zbrodni komunistycznych, nękanie Solidarności i innych organizacji wolnościowo-demokratycznych, w tym wydawnictw podziemnych? Twoja służba po 89 już nie jest jawna – pisze Severski, który w swoich książkach przedstawia zupełnie inny obraz służb i ich funkcjonariuszy niż Wroński.
Źródło: niezalezna.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Magdalena Piejko