Trzeba przyznać, że obecne władze PSL-u to twarde chłopaki. Na razie zapowiada się, że triumfatorzy ostatnich najprawdopodobniej sfałszowanych wyborów samorządowych następną kadencję Sejmu obejrzą w telewizji.
Oznaczałoby to wielki krach tej partii, której majątek rośnie jak na drożdżach za pomocą wykorzystywania dostępnych członkom PSL-u stanowisk w przeróżnych agencjach i ministerstwach. To prawdziwi fachowcy od robienia kasy. Jednak zapomnieli, że wyborcy ze wsi mogą wystawić rachunek Piechocińskiemu, Pawlakowi i Sawickiemu za notoryczne zapominanie o ich interesach. Znaczy o interesach polskich rolników, bo o swoich interesach to działacze zielonego koalicjanta podtopionej ostatnio Platformy pamiętają zawsze.
Od czasu kampanii prezydenckiej, gdy kandydat PSL-u publicznie ogłosił, że Polską rządzi koalicja PO-PiS, już żadna wypowiedź jakiegokolwiek tzw. ludowca mnie nie zdziwi. Dziwi mnie tylko wyrażona na ostatnim posiedzeniu Rady Krajowej wiara w moc przywództwa Janusza Piechocińskiego, za którego kadencji poparcie dla PSL-u zjechało z kilkunastu do 3 proc. Ale może wierzą oni, że każde wybory da się sfałszować?
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Igor Szczęsnowicz