W poniedziałek skończył się dwudniowy szczyt G7, na którym spotkali się przywódcy siedmiu najbardziej rozwiniętych krajów świata – USA, Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Kanady, Włoch i Japonii. Tym razem zabrakło rosyjskiego prezydenta, który ze względu na bezpośrednie zaangażowanie w konflikt zbrojny na Ukrainie jest od zeszłego roku wykluczony z tego grona. Według polityków i analityków, nieobecność władcy Kremla tylko usprawniła przebieg rozmów.
Siódemka spotyka się regularnie od 1975 roku, aby dyskutować o globalnych problemach i przygotować się do podejmowania najważniejszych decyzji dotyczących całego globu. Tym razem miejscem szczytu G7 był jeden z najlepszych hoteli, pięciogwiazdkowy „Schloss Elmau” w Bawarii. W tym roku głównymi tematami szczytu była m.in. sprawa ochrony globalnego klimatu (temat priorytetowy na specjalne życzenie Angeli Merkel), ale także walka z terroryzmem, biedą, problemy w Syrii, Iraku, czy Iranie. Gospodarz szczytu, Angela Merkel, już wcześniej zapowiedziała wprowadzenie do obrad dyskusji o prawach kobiet, o walce z wirusem ebola, o walce z głodem i zapewnieniu godziwych warunków pracy w takich krajach jak Bangladesz, Indie czy inne państwa Trzeciego Świata. Nie pominięto także spraw ekonomicznych, które dotyczą problemów światowej gospodarki, zrównoważonego rozwoju i kwestii światowego handlu, w tym umowy o wolnym handlu między Unią Europejską a USA (TTIP).
Jednak tylko jeden temat przebijał się we wszystkich dyskusjach od pierwszych minut obrad – Rosja i konflikt na Ukrainie. Szefowie siódemki próbowali (raczej bezskutecznie) znaleźć odpowiedzieć na rosyjską agresję.
Wielki nieobecny
Choć rosyjskiego prezydenta nie zaproszono do Bawarii, to jak pisały niemieckie media „jego duch był obecny przy każdej rozmowie”. Faktem jest, że wśród niemieckich komentarzy dotyczących szczytu, najczęściej powtarzane nazwisko przez ostatnie dni, to nikt inny jak tylko nieobecny Władimir Putin. Jest on solą w oku całej siódemki, która nie za bardzo wie jak ma z nim rozmawiać. Gość szczytu Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, podczas konferencji prasowej tuż przed szczytem, wezwał przywódców siódemki do utrzymania jednolitego stanowiska ws. sankcji wobec Rosji nałożonych na nią po aneksji Krymu.
– Jeżeli ktoś zamierza podjąć debatę o systemie sankcji, to przedmiotem dyskusji może być jedynie ich zaostrzenie – stwierdził Tusk, dodając, że szczyt G7 w Bawarii potwierdzi jedność Zachodu w kwestii sankcji. Prezydent USA Barack Obama już pierwszego dnia zapowiedział, że jednym z tematów szczytu będzie agresywna polityka Moskwy wobec Ukrainy, ale Ameryka nie mówi o zaostrzeniu sankcji, lecz o ich utrzymaniu. Sankcje pragnie utrzymać także Angela Merkel, ale coraz częściej padają w Niemczech głosy, że międzynarodowa izolacja Putina jest wielkim błędem.
fot. g7germany.de – Donald Tusk podczas szczytu G7
Bez Rosji – lepiej, czy gorzej?
Podczas szczytu w wywiadzie dla niemieckiej telewizji publicznej ARD kanclerz Angela Merkel stwierdziła m.in., że
Rosja nie podziela wspólnych wartości grupy państw G7, więc nie ma dla niej obecnie możliwości powrotu na to forum. Ta wypowiedź natychmiast została skomentowana, jako zamknięcie drzwi dla Putina na dość długo. Duża grupa komentatorów i analityków natychmiast zauważyła, że bez Rosji szczyt przebiegał znacznie sprawniej, z czego wyciągnięto wniosek, że brakiem Putina nie należy się przejmować. Kierujący grupą analityków związanych ze szczytem G7 prof. John Kirton stwierdził:
– Właśnie po wykluczeniu z tego forum Rosji wiosną 2014 roku grupa państw G7 stała się bardziej homogeniczna. Chociażby w sposobie myślenia. To poprawiło skuteczność działania.
Nie wszystkim się szczyt podoba
Przeciwko organizacji takich imprez, jak obecny szczyt G7, występuje coraz więcej ludzi i to nie tylko z organizacji lewicowych, ekologicznych, czy antyglobalistycznych, bowiem na demonstracjach ulicznych w Garmisch Partenkirchen zauważono także wielu bezpartyjnych, niepowiązanych z żadnymi organizacjami ludzi, którzy po prostu nie godzą się na to, aby dzisiejsi politycy i to z kilku państw przejmowali pełnię władzy nad całym światem. W rozmowie z korespondentem portalu niezalezna.pl, osoby demonstrujące krytykowały miliony wydane na organizację podobnych hucznych imprez.
Według różnych szacunków, rząd niemiecki wraz z władzami Bawarii wydały na szczyt G7 w Elamu… prawie 300 milionów euro. Zdaniem tysięcy demonstrantów są to całkowicie nieodpowiednio wydane pieniądze. Dlatego tak dużo ludzi wyszło na ulice w proteście przeciwko podobnym działaniom.
Specjalnie dla portalu niezalezna.pl Waldemar Maszewski z Garmisch Partenkirchen
Źródło: niezalezna.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Waldemar Maszewski