Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Nadchodzą „młodzi”? Nie, nadchodzą „obywatele”!

Dzień Dziecka w mediach rządowych przebiegał pod znakiem obrad XXI sesji sejmu dzieci i młodzieży.

Dzień Dziecka w mediach rządowych przebiegał pod znakiem obrad XXI sesji sejmu dzieci i młodzieży. W uroczych kadrach TVN-u kilku wystylizowanych nastolatków, wyglądających jak chodząca parodia rządzących, stojąc u boku Radosława Sikorskiego, powtarzało slogany, że polityka jest dobra i że młodzi są nadzieją narodu.

Już po południu w sieci pojawiło się nagranie wystąpienia sejmowego nastoletniego Wojtka Cichego. – Jaki jest sens rozważania artykułu 13, skoro większość młodych ludzi nie wiąże przyszłości z tym krajem […], nie chcemy niedziałającego systemu emerytalnego, nie chcemy upadłej służby zdrowia, nie chcemy płacić podatku dochodowego, który każe każdego normalnie zarabiającego, a nagradza krętaczy […], nie chcemy tematów zastępczych – brzmiało głośne przemówienie pana Cichego. Filmik umieszczony na YouTube, zatytułowany przez blogera Kacpra Gizbo „Wojtek mówi jak jest… tej siły już nie powstrzymacie”, rozszedł się po różnych portalach jak świeże bułeczki. W sieci pojawiło się także kilkanaście innych wystąpień, w których młodzi parlamentarzyści punktują rządzących. A to za wydawanie państwowych pieniędzy na prywatne kolacje, a to za ignorowanie inicjatyw ustawodawczych czy za wypychanie ludzi na emigrację.

Kres ideologicznych gier

Nieco starsi koledzy dzisiejszych uczestników sesji dziecięcego i młodzieżowego sejmu to pokolenie 19–29-latków, które zagłosowało w I turze wyborów na Pawła Kukiza, a w drugiej na Andrzeja Dudę. To właściwie pierwszy tak wyraźny głos ludzi urodzonych po 1989 r., pokolenia nazywanego pokoleniem do bólu pragmatycznym, pozbawionym kompleksów PRL-u, pokolenia poszukującego odpowiedzi na konkretne pytania na własną rękę, bez pytania o zdanie elity z Czerskiej czy z Wiertniczej. „Najpierw ruszmy fabryki, zróbmy interes z naszych patentów, zarabiajmy tyle co Niemcy, a później zajmijmy się pomnikami” – myślą najmłodsi pozbawieni perspektyw rozwoju w Polsce.

Kolejni mityczni „młodzi”, którzy weszli do debaty publicznej, to z kolei trzydziesto- i trzydziestoparolatkowie, którzy zorganizowali kampanię Kukiza. Reprezentanci pokolenia naznaczonego problemem emigracji często na własnej skórze przekonali się, co znaczy zaufać pseudoelitom z pierwszych stron gazet. Republikanie, środowiska związane ze Stowarzyszeniem Koliber, „Zmieleni”, aktywiści działający na rzecz niepełnosprawnych, artyści, libertarianie, środowiska skupione wokół idei JOW-ów, stowarzyszenia emigrantów w UK i Irlandii – to wśród nich właśnie rodzi się młode społeczeństwo obywatelskie. – Naszą główną motywacją wcale nie był gniew, ale miłość do kraju, my nie jesteśmy oburzeni […]. Polacy są niesamowicie niedoszacowani, to, co się dzieje od 26 lat, to jest polityka wstydu, polityka kopania, tak się traktuje niewolników, a Polacy chcą być wolni […]. Każdy obywatel powinien być społecznikiem – mówił w telewizji Polsat szef kampanii Pawła Kukiza Miłosz Lodowski z Krakowa, który niedawno powrócił z emigracji w Londynie. – Tu nie chodzi o JOW-y, chodzi o podważenie betonu, skostniałego systemu polityczno- gospodarczego, który blokuje każdy ruch, łączyła nas konieczność radykalnych działań, bez których nie wyobrażamy sobie, że coś może się zmienić – mówi nam koordynator sztabu Pawła Kukiza z Pomorza.

Wybory prezydenckie okazały się także klęską tych, którzy owych „młodych” chcieli ustawić w swojej ideologicznej układance. To przecież na Kukiza, a nie na kandydata Ruchu Narodowego, zagłosowały tysiące młodych ludzi z Marszu Niepodległości. Warto na marginesie przypomnieć, że najważniejszą motywacją tych, którzy przyszli na pierwszy Marsz Niepodległości w 2010 r., była pomijana przez samozwańczych późniejszych liderów marszu katastrofa smoleńska. Także atrakcyjnych medialnie frazesów Janusza Korwin-Mikkego młodzi nie „kupili” w takiej masie, jak się to wcześniej wydawało.

Dorosnąć do przeprowadzenia zmian

Znakomity wynik Pawła Kukiza w pierwszej turze nie spowodował w obozie władzy żadnej refleksji. Mimo ogromnych kwot wydawanych na rzekomych speców od PR-u na pomoc Komorowskiemu ściągnięto znienawidzone przez tzw. antysystemowców twarze Kwaśniewskiego, Tuska, Wałęsy i komunistycznych generałów, co tylko pomogło Andrzejowi Dudzie wygrać wybory. Ta wygrana z kolei pokazała, jak głęboko mentalność medialno-politycznych salonów osadzona jest wciąż w dalekiej PRL-owskiej przeszłości i jak owi „dziadkowie” wciąż jeszcze nie dorośli do demokracji. Symbolicznym objawem tej postsowieckiej mentalności stał się wpis Adama Szejnfelda o „wynajętych sk…ach”, jak nazwał on atakujących Platformę, a chwalących Andrzeja Dudę internautów. Ci „wynajęci” przyszli tłumnie w wieczór wyborczy na Bielańską w Warszawie, by przywitać tłumnie swojego prezydenta. Do późna w nocy gromadzili się na placu Piłsudskiego z flagami. Wydaje się, że rządzącemu układowi, czy też systemowi, nic już nie pomogą „perfumowane truchła” w rodzaju partii NowoczesnaPL. Młodzi rozszyfrowali „nowy” projekt dziadków, jeszcze zanim zdążył on porządnie wystartować. Oczywiście, mam tu na myśli wszystkich „młodych duchem” internautów, wśród których taką samą rolę odgrywają komentarze Ireny Szafrańskiej czy Krzysztofa Wyszkowskiego, co tzw. antysystemowców od Kukiza. W sieci liczy się inteligencja, konkret i autentyzm – właściwości, które nie mają wieku ani ceny. Tego nie zrozumieją elity skażone myśleniem postsowiecko-platformerskim, z którego wynika, że wszystko, także przekonania polityczne, da się kupić – wystarczy tylko sowicie opłacić stu hejterów. Niech się jednak nie łudzi akuszer tej ogromnej pobudki młodych Paweł Kukiz, że to on sam, niby król „odda władzę obywatelom”. To sami obywatele muszą do tego dorosnąć i muszą rozszyfrować cały ten złudny spektakl tylko po to, żeby potem zabrać się do roboty i nauczyć się współdziałać z sąsiadem. Stanęliśmy pod ścianą i nie można tylko czekać na to, „co zrobi Kukiz”.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Magdalena Piejko