Władze Gdańska chcą wyrzucić z pracy słynącą ze swojego zaangażowania społeczno-patriotycznego Jolantę Kwiatkowską-Reichel, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 65 w Gdańsku. Dlatego, że przymuszana przez wiceprezydenta miasta Piotra Kowalczuka nie chciała zwolnić z pracy jednej z nauczycielek historii Anny Kołakowskiej, która w sobotę zablokowała na kilka minut gdańską Paradę Równości.
W środę dyrektor Kwiatkowska została
wezwana na „dywanik” przez wiceprezydenta Gdańska. Powodem wezwania miała być wypowiedź, jakiej udzieliła lokalnej „Gazecie Wyborczej". Dyrektorka stwierdziła, że nie zamierza zwalniać Anny Kołakowskiej z pracy za jej protest przeciwko Paradzie Równości, gdyż ma inne sprawy na głowie i nie dotarła do niej żadna informacja, jakoby Kołakowskiej zostały postawione jakieś zarzuty (w obronie protestujących przeciwko paradzie wystąpił podczas czwartkowej procesji Bożego Ciała arcybiskup metropolita gdański Sławoj Leszek Głódż).
– Wiceprezydent namawiał mnie podczas rozmowy do złamania prawa, nie mogę zwolnić nikogo tylko na podstawie jakichś doniesień medialnych, Anna Kołakowska nie została wtedy nawet zatrzymana - podkreśla Kwiatkowska w rozmowie z nami, oburzona zachowaniem wiceprezydenta miasta. –
Wiceprezydent podniesionym tonem wypytywał mnie o różne niezwiązane z powodem wezwania szczegóły, m.in. pytał się, o której przychodzę codziennie do szkoły, za co się modlę, jakie jest moje zdanie na temat Mazowieckiego czy obchodów rzekomego „wyzwalania” Gdańska przez Sowietów, krzyczał na mnie, twierdząc, że sieję nienawiść - relacjonuje zbulwersowana butą wiceprezydenta, przypominającą najgorsze czasu PRL, dyrektor Kwiatkowska.
Z informacji, do jakich dotarliśmy, wynika, że
dyrektorka ma być w najbliższym czasie zwolniona ze swojej funkcji. Potwierdzono nam także, że przyczyną jej zwolnienia ma być właśnie jej wypowiedź dla „Gazety Wyborczej".
- Pani dyrektor Kwiatkowska złamała Kartę Nauczyciela i kodeks szkoły, według nas powinna być zwolniona, czekamy na ostateczną decyzję wojewody - stwierdził stanowczo Antoni Pawlak z biura prasowego Urzędu Miasta, ale nie chciał podać konkretnych paragrafów.
Decyzją Urzędu Miasta są oburzone liczne środowiska patriotyczne, które od lat współpracują z panią dyrektor i jej uczniami.
– To jest kuriozum, nie można z powodu jakiejś wypowiedzi do wątpliwej jakości gazety odwoływać tak zasłużonej nauczycielki. To jedyna dyrektor szkoły tak mocno zaangażowana w wychowanie patriotyczne młodzieży i to może być prawdziwy powód jej problemów - twierdzi ks. Jarosław Wąsowicz, ogólnopolski duszpasterz kibiców. -
Jej szkoła uczestniczy we wszystkich patriotycznych uroczystościach, dba o przywracanie pamięci Żołnierzom Wyklętym. Uczniowie znają świetnie historię Polski, pani dyrektor razem z nimi udaje się na mecze Lechii, jak można myśleć o zwolnieniu takiej osoby? – podkreśla zbulwersowany duszpasterz.
Szkoła współpracuje aktywnie z kilkunastoma instytucjami w mieście, m.in. z gdańskim IPN, z Fundacją Oparcia Społecznego Aleksandry Fosa zajmującą się integracją społeczności lokalnej i wspierającą osoby w różny sposób wykluczone społeczne. –
Jeżeli cokolwiek dużego się dzieje tutaj w naszym środowisku dolnomiejskim, to dzieje się głównie dzięki inicjatywom pani dyrektor Kwiatkowskiej. To ona organizuje festyny, przygotowuje projekty integracyjne, to osoba niezwykle dynamiczna i bardzo oddana lokalnej społeczności – podkreśla pani Alina Kaszkiel Suska z fundacji FOSA w rozmowie z Niezalezna.pl.
Źródło: niezalezna.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Magdalena Piejko