I o POLSKĘ też się nie boję. Jestem spokojny. Andrzeja Dudę poznałem osobiście jeszcze jako niewyrobiony dziennikarz. Znam go z krakowskiego podwórka, gdzie doznał ciężkiej porażki jako kandydat na prezydenta miasta. Znam go ze zwycięskiej walki o rodzinę Bajkowskich, którym odebrano dzieci, sprawy, która stała się symbolem dzisiejszych polskich patologii. Przeszedł potężną drogę. Jestem spokojny o jego prezydenturę, co oczywiście nie zwalnia nas z patrzenia na ręce wszystkim dużo bardziej niż do tej pory. Znam też Pawła Kukiza. To dobry i szczery człowiek. Oby udało się im dogadać. I oby nie weszło między nich kilka „zgranych ryjów” i szemranego towarzystwa, którego pełno w każdej partii. Patrzmy im na ręce.
Koniec świata nie nastąpił. Chyba że mowa o świecie wszechwładzy „dyżurnych autorytetów”, świata medialnej pałki i propagandowej paszy. Świata, w którym my, „ostatnie pokolenie skażone peerelem”, mieliśmy prawo mówić o sobie „my młodzi”. I nawet to ostatnie to wbrew pozorom jest dobra informacja.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Wojciech Mucha