Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Święta w areszcie za Marsz Niepodległości

21-letni Damian Lecyk spod Lubina (Dolnośląskie) nie spędzi świąt Bożego Narodzenia razem z rodziną.

Piotr Galant/Gazeta Polska
Piotr Galant/Gazeta Polska
21-letni Damian Lecyk spod Lubina (Dolnośląskie) nie spędzi świąt Bożego Narodzenia razem z rodziną. Na podstawie zeznań dwóch policjantów Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał go na trzymiesięczny areszt zapobiegawczy za czynną napaść na policjanta. – Nie ufam zeznaniom funkcjonariuszy, szczególnie jeżeli chodzi o ich zachowanie na marszach 11 listopada – mówi poseł Stanisław Pięta, który wczoraj interweniował w tej sprawie.

Świadkowie wydarzeń 11 listopada: przyjaciele, organizatorzy marszu i kierowca autokaru, z którego policja wyciągała osoby, przybyłe do stolicy uczcić Narodowe Święto Niepodległości, są przekonani, że Damian jest niewinny. – Mamy nagrania i zdjęcia, na których widać, że Damian szedł cały czas z nami przy banerze, gdy wybuchły zamieszki, czekał pod autokarem – podkreśla w rozmowie z „Codzienną” brat Damiana Wojciech Lecyk, który także był na marszu.

„Policjanci zaatakowali nasz autobus, kiedy już chuligani i prowokatorzy się wycofywali. Służby niszczyły i wgniatały pałkami karoserię. Zatrzymali autokar, w kierowcę wycelowali pistolet. Wybuchła panika” – relacjonował serwisowi wDolnymŚląsku.pl Wojciech Syjud, członek Narodowego Bolesławca. „Ty samym ryjem straszysz, dlatego się nadajesz” – tak według Marcina Puka z Bolesławca mieli się zwracać do nich antyterroryści pytani o powody zatrzymania.

To właśnie w wyniku zeznań policjantów Damian pozostanie w areszcie do lutego. Prokurator Tomasz Kuziak z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga-Południe odmówił Damianowi widzenia z najbliższą rodziną. – Prokurator nie wziął pod uwagę tego, że Damian jest poważnie chory i musi przestrzegać restrykcyjnej diety, na luty ma wyznaczony termin operacji – mówi nam Bogusława Lecyk, mama zatrzymanego chłopaka. – Damian trzymał się z daleka od zamieszek, nigdy by nikogo nie skrzywdził – podkreśla w rozmowie z „Codzienną”.

Przyjaciele zorganizowali akcję wysyłania pocztówek świątecznych do aresztu na Grochowie w Warszawie. Nie mają pewności jednak, czy dotrą one do Damiana. Taką kartkę wysłał też poseł Stanisław Pięta, który wczoraj wystosował zapytanie do minister spraw wewnętrznych Teresy Piotrowskiej.

– Będę za wszelką cenę próbował wyjaśnić tę sprawę – mówi „Codziennej” poseł Pięta. Jak do tej pory oskarżonemu  pomagał jedynie mecenas Maciej Wojciech Morawiec ze sztabu prawnego Marszu Niepodległości. Koledzy Damiana boją się, że policjanci będą próbowali w nielegalny sposób wymusić na nim zeznania.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Magdalena Piejko